FILM
-
Ten o różowych landrynkach uwielbienia, czyli “Parasite” [recenzja]
Czasami napisanie recenzji nie jest wcale prostą sprawą. Oczywiście, zdarzają się dzieła mniej lub bardziej udane, o których pisze się łatwo, lekko i przyjemnie; zwłaszcza zgnojenie (najdelikatniej mówiąc) konkretnej powieści, filmu, czy serialu. Wbijanie szpil to przysłowiowa kaszka z mleczkiem. Trudniej robi się natomiast, gdy trzeba skrobnąć kilka słów o obrazie, który wbił piszącego w fotel. Próbowałem tak z książkami, czego nieudolne próby znajdziecie TUTAJ lub TUTAJ. Nigdy jednak nie miałem okazji zmierzyć się z arcydziełem kinematografii, chociażby 犀利士 z tego powodu, że trzy film, które uważałem dotychczas za ulubione, czyli Życie jest piękne (reż. Roberto Benigni, 1997), Kill Bill vol. 1 (Quentin Tarantino, 2003) oraz Dogville (Lars von Trier,…
-
Ten o historii pisanej na nowo, czyli “Pewnego razu w… Hollywood” [recenzja]
Quentin Tarantino to człowiek, którego nazwisko znają chyba wszyscy, bez względu na to, czy jego twórczość uważa się za zbiór arcydzieł, czy też gniotów. Z recenzenckiego obowiązku (zawsze chciałem to napisać 😉 ) wypada jednak, tytułem wstępu, nabazgrać kilka słów o ikonie współczesnego kina. Urodzony pięćdziesiąt sześć lat temu w Knoxville, w stanie Tennessee, Amerykanin to autor (lub współautor, patrz: Urodzeni mordercy) obrazów, które w oczach wielu przeszły już do historii kinematografii zyskując status kultowych. Za swe dzieła obsypany deszczem branżowych nagród, w tym dwoma Oscarami (za scenariusze do Pulp Fiction oraz Django), również dwoma Złoty Globami, Złotą Palmą za Najlepszy film (Pulp Fiction) na Festiwalu Filmowym w Cannes (rok…
-
Ten o wojnie światów, czyli “Midsommar. W biały dzień” [recenzja]
Schematyczne amerykańskie slashery, fala brutalnego kina francuskiego, azjatyckie, upiorne dziewczynki o kruczoczarnych włosach, czy też pięknie opakowana groza rodem z Hiszpanii. Zombie, strzygi, wszelkiego rodzaju śmiercionośne epidemie oraz czyhające w cuchnących miejskich kanałach potwory marzące jedynie o skromnym panowaniu nad światem. Co łączy wszystkie wyżej wymienione? Jedno hasło, brzmiące: ALE TO JUŻ BYŁO! I kiedy wydawało się, że horror jako gatunek nie jest już w stanie zaskoczyć przeciętnego widza (a co dopiero prawdziwego fana grozy!) na scenę wkroczyli Jordan Peele oraz Ari Aster, którzy fantastycznymi debiutami (odpowiednio filmami Uciekaj! i Hereditary. Dziedzictwo) rozbili bank, wlewając w serca miłośników gatunku odrobinę nadziei na lepsze czasy dla ekranowych makabrycznych opowieści. Obu twórcom…