Ten o porywaniu się z motyką na Słońce, czyli “Vox Lux” [recenzja]
Choć na plakacie okraszającym ten tekst znajduje się boska Natalie Portman i pozwolę sobie uprzedzić fakty, zdradzając już na starcie, że zagrała na dziesięć gwiazdek, a rola w Vox Lux, mimo iż zupełnie inna od tej z Czarnego łabędzia to ta sama liga wśród aktorskich kreacji, to nie na piękną Natalie chciałbym zwrócić uwagę we wstępie. W centrum zainteresowania postawię bowiem niejakiego Brady Corbet i jeśli nie kojarzycie tego nazwiska, to radzę je zanotować gdzieś na marginesie. Nie będę udawał mądrzejszego aniżeli rzeczywiście jestem i przyznam się bez bicia – fakty, które zaraz przytoczę przyswoiłem dopiero po seansie omawianego tu filmu (którego scenarzystą i reżyserem jest wspomniany pan Corbet). Napiszę…
Miłość, śmierć i smoki, czyli teorie przed finałowym sezonem “Gry o tron”
Kiedy całkiem niedawno w pisanej wspólnie z Michałem oraz Mateuszem recenzji Netflixowego przeboju Love, Death + Robots jeden z moich kolegów użył sformułowania Miłość, śmierć i smoki, niemal zakręciła mi się w oku łezka wzruszenia. Przecież istnieje już taki serial! Mało tego, jak miliony ludzi na całym świecie, ja również uważam go za najlepszy, jaki kiedykolwiek powstał i niedościgniony wzór, któremu trudno będzie kiedykolwiek dorównać. Bijąca rekordy popularności ekranizacja wielotomowej (i NIESKOŃCZONEJ!!!) sagi pióra George’a R.R. Martina, czyli Gra o tron, to popkulturowy fenomen na miarę największych tytułów wszech czasów. Bitwy, intrygi, zwroty akcji i łzy, a wszystko to skumulowane w dobie internetu. Co za tym idzie – w tysiącach…
Ten o udanym eksperymencie, czyli “Miłość, śmierć i roboty” [recenzja]
Znacie może najnowszy przepis na wielki przebój małego ekranu? Nie? No więc prosimy bardzo, oto on: wystarczy szczypta miłości, garść śmierci (tutaj dozować należy według własnego uznania, dla smaku, jak mówiła babcia – „na oko”) i cała masa robotów. Co otrzymamy z tej wybuchowej mieszanki? Jedną z najlepszych, póki co, telewizyjnych premier tego roku, a przypominamy, że minął już pierwszy kwartał 2019. Miłość, śmierć i roboty to tytuł, który szturmem podbił Netflixa, wpisując się (obok chociażby Czarnego lustra) w modny ostatnio nurt futurystycznych dystopii. Jedno z najnowszych dzieł platformy-giganta korzysta również z upodobania twórców wszelakich do obrazów antologicznych, gdzie każdy odcinek opowiada inną historię, jednak wszystkie one mają swój wspólny…