MIĘDZY WENUS A MARSEM. MISJA: “REBEKA”
Kiedy na chwilę przed wybuchem II Wojny Światowej, brytyjska pisarka Daphne du Maurier zabierała się do pracy nad “Rebeką”, prawdopodobnie nie była w stanie przewidzieć jak wielki ślad pozostawi po sobie jej powieść zarówno w sferze samej literatury jak i szeroko rozumianej popkultury. Najprostszy przykład? Choćby napis widniejący na okładce najnowszego (i co by nie mówić naprawdę pięknego) wydania, brzmiący: “Autorka, która zainspirowała Alfreda Hitchcocka i Stephena Kinga”. Co ciekawe nie jest to tani, wyssany z palca slogan, gdyż sam “Król horroru” niejednokrotnie odnosił się do dzieła, o którym będzie dziś mowa. Z kolei reżyser “Psychozy” posunął się dalej i przeszło 80. lat temu zekranizował ów tytuł, co zaskutkowało m.in.…
Ten o amerykańskim Sherlocku, czyli “Perry Mason” [recenzja]
Ciężko byłoby nie zauważyć, że pewien wiadomej nazwy wirus, pokrzyżował plany niemal całego świata. Oberwało się wszystkiemu i wszystkim – od gospodarki, po przeciętnego zjadacza chleba. Niewątpliwie jedną z gałęzi, które ucierpiały najbardziej jest kultura, w każdej właściwie formie. Teatry i kina zamknięte na wiele tygodni, w muzyce wciąż te same brzmienia (niekiedy w rozpaczliwy sposób próbujące nawiązać do zaistniałej sytuacji), nawet telewizja, która w takim okresie niewątpliwie święciła triumfy, święciła je w zasadzie jedynie dzięki powtórkom. Plany zdjęciowe tak filmów jak i seriali stanęły i tylko nielicznym szczęściarzom udało się ukończyć projekty przed wybuchem pandemii. Za sprawą HBO, jednymi z takich szczęściarzy byli Ron Fitzgerald i Rolin Jones, którym…
Ten, w którym film przebija książkę, czyli “Ojciec chrzestny” [recenzja]
Film nazywany jest kultowym i znaleźć go można w górnej części tabeli wszystkich liczących się branżowych rankingów. Nie inaczej sprawa ma się z literackim pierwowzorem historii, którą zna chyba każdy. I choć wstyd się przyznać, muszę to zrobić, by cały niniejszy tekst miał jakikolwiek sens: Jeszcze dwa dni temu, miłośnikowi popkultury takiemu jak ja, opowieść o losach rodziny Corleone była w dużej mierze obca. Dziwne to o tyle, że nie mam nic przeciw kinu gangsterskiemu, ba, zdarzają się w tym gatunku dzieła, które kocham miłością prawdziwą, jak chociażby Kasyno, czy Wściekłe psy. Nie jest też oczywiście tak, że o samej historii nie wiedziałem nic, w końcu do samego filmu podchodziłem…