Coraz głębsze zmarszczki, czyli “Stoner” [recenzja]
Kiedy w roku 1965, amerykański pisarz oraz wykładowca uniwersytecki John Williams, podarował światu zaliczaną do gatunku campus novel powieść zatytułowaną Stoner, ta przeszła właściwie bez echa. Już w listach przed samą publikacją dzieła, agentka Williamsa wątpiła w to, by utwór tak ponoć pesymistyczny w wymowie, był w stanie przyjąć się na rynku. Pisarz przyznał jej rację, dodając jednak, iż podskórnie wierzy, że prędzej czy później jego powieść zostanie dostrzeżona i doceniona, a jej czas jeszcze nadejdzie. Nie mylili się oboje, bowiem przekazywany przez lata w literackim świecie tak zwaną pocztą pantoflową Stoner ciągle żył gdzieś na obrzeżach rozpoznawalności, wciąż jednak nadal nieco w formie mitu. I nagle, za sprawą pewnego…
W sercu piekła, czyli “Krwawy południk” [recenzja]
Nawet po zrecenzowaniu kilkudziesięciu książek, raz na jakiś czas nadchodzi moment, gdy trafia się na tytuł, który pozostawia nas osłupiałych, z mnóstwem krążących po głowie pytań i poczuciem, że czegokolwiek by się na ten temat nie napisało, wciąż będzie to jedynie kroplą w morzu. Jeśli dodamy do tego fakt, iż autor owej powieści zmarł w momencie kiedy książka była już niemal pod Twymi drzwiami, i teraz cały świat opłakuje wielkiego pisarza, rzucając się na jego dzieła niczym na świeże bułeczki prosto z piekarni, powstaje pytanie, a mianowicie: Czytać? I może jeszcze chwalić, bo przecież niezbyt wypada teraz opluwać tytuł dopiero co pochowanego Mistrza? Oczekiwania względem książki rosną, a jak wiadomo…