-
Ten o gofrze imieniem Dawid…
Kolejny – czwarty już – tekst inspirowany ankietą na Facebooku, przed nami. Pamiętacie jeszcze kto walczył? Przypomnę: Naleśniki z Goframi. Pomysł na taki właśnie wybór podrzuciła mi siostra, a ja wrzucając głosowanie w Sieć myślałem: „Gofry i naleśniki? Przecież nie ma szans, że tu będzie choćby blisko. Zdecydowana większość ludzi przynajmniej z przyzwyczajenia wybierze naleśnika”. O jakże się myliłem! Okazało się bowiem, że była to najbardziej wyrównana rywalizacja, ze wszystkich dotychczasowych, a zadecydowały trzy głosy różnicy. Wygrały co prawda rzeczywiście naleśniki, jednak ilość głosów oddanych na gofry kazała mi się zastanowić DLACZEGO ktoś wybrał właśnie gofra, skoro to raczej sezonowy rarytas. I wtedy mnie oświeciło – przecież gofry kojarzą się…
-
Szaleństwo, w którym jest metoda, czyli przed finałowym odcinkiem “Gry o tron” [7 powodów!]
Niemal równo miesiąc temu, na łamach PisanePoPijaku ukazał się tekst zatytułowany Miłość, śmierć i smoki, czyli teorie przed finałowym sezonem „Gry o tron”. Jak wiadomo, w związku z faktem, że mamy tu do czynienia z najpopularniejszym serialem wszech czasów, a zarazem opowieścią, o której po siedmiu sezonach nadal nie było wiadomo, czym właściwie jest i w jakim zmierza kierunku, fanowskich teorii rozlewało się w sieci bez liku! Można było je liczyć na setki. Co za tym idzie, część z „teorii” lub nazywając rzecz po imieniu „zachcianek fanów” zakrawała o kpinę, jednak nie było powodu by się czepiać, w końcu to Gra o tron! Czy okaże się historią walki dobra (żywi)…
-
Ten o wujku Przemku…
Po raz pierwszy od czasu powstania tego bloga, miałem problem z napisaniem tekstu. Dlaczego? Ano dlatego, że – i może trudno w to uwierzyć – aż 90 procent wszystkich wpisów z działu TAKIE TAM na tej stronie, zawiera sytuacje, które naprawdę wydarzyły się w realnym życiu (i które to sytuacje dla lepszego odbioru zostają zazwyczaj ciut przejaskrawione). Pozostałe 10 procent to rzeczy pisane wedle przyświecającego PisanePoPijaku hasła: Historia nie żyje, dopóki nie zostanie przez kogoś wyobrażona.* I tu dochodzimy do piątkowych ankiet. Po co one w ogóle powstały? Odpowiedź najlepiej zrozumie ten, kto próbował kiedyś „bawić się w pisanie”. W moim przypadku sprawa wygląda tak, że absolutnie zdaję sobie sprawę…