KSIĄŻKA,  PUBLICYSTYKA,  RECENZJE

TOP 10 książek Stephena Kinga, które warto nadrobić

Mógłbym wrzucić bardziej chodliwy nagłówek w stylu TOP 10 NAJLEPSZYCH KSIĄŻEK STEPHENA KINGA, albo TOP 10 KSIĄŻEK KINGA NA CZAS PANDEMII itd. Nie chodzi jednak o chwytliwy nagłówek, a o to, by w warunkach jakie obecnie mamy, być może zachęcić kogoś do lektury. No, bo co innego robić? Czytanie to świetna sprawa nawet i bez koronawirusa, teraz z kolei wydaje się być jedną z najlepszych opcji, by nie zwariować. Sam po raz pierwszy, sięgnąłem po książkę tylko dlatego, że nie miałem za bardzo innego wyboru, a była to powieść, którą również znajdziecie na tej liście. Był to zarazem początek pięknej przygody z literaturą. Kto wie, być może dzięki temu zestawieniu, ktoś z czytających niniejszy tekst, pójdzie w moje ślady. Jest to „ranking” absolutnie SUBIEKTYWNY, z którym nie musicie się zgadzać. Mało tego, będzie naprawdę super, jeśli w komentarzach dodacie swoje własne propozycje. Tyle tytułem wstępu, zaczynamy…

10. Roland (cykl Mroczna Wieża, tom I)

 

Opis z okładki: Na jałowej ziemi przypominającej planetę po apokaliptycznej zagładzie pozostały tylko ślady dawnej cywilizacji. Roland Deschain, ostatni z klanu rewolwerowców, przemierza ten złowrogi, zamieszkany przez mutanty, demony i wampiry świat, ścigając Człowieka w Czerni. Wierzy, że ten posiadł tajemnicę Mrocznej Wieży – centrum wszystkich wszechświatów, miejsca w którym być może uda się rozwiązać zagadkę czasu i przestrzeni i odkryć tajemnicę istnienia.

Zdaniem PisanePoPijaku: Spośród grubo ponad 60. pozycji w bibliografii Stephena Kinga, ta konkretna książka zdecydowanie NIE zasługuje na to, by znaleźć się w dziesiątce polecanych. Skąd więc się tu wzięła? Ano stąd, że Roland to pierwsza część siedmiotomowego cyklu Mroczna Wieża, uważanego powszechnie za dzieło życia amerykańskiego pisarza. I taka jest prawda, bowiem Roland, Powołanie trójki, Ziemie jałowe, Czarnoksiężnik i kryształ, Wilki z Calla, Pieśń Susannah oraz Mroczna Wieża, to części składowe jednej, naprawdę wybitnej całości. Co prawda wymieniony w tym zestawieniu Roland, jest tu najsłabszym ogniwem, ale od czegoś trzeba przecież zacząć 😉 Uwierzcie, że warto wybrać się w tę podróż.


9.  Worek kości

 

Opis z okładki: W wieku trzydziestu sześciu lat popularny pisarz, Michael Noonan, traci ukochaną żonę Jo, która umiera nagle na parkingu centrum handlowego. Tuż przed śmiercią Jo kupiła domowy test ciążowy, choć Michael nie wiedział, że podejrzewa u siebie ciążę, mimo że oboje długo czekali na dziecko. Po stracie Michael doznaje pisarskiej blokady, a walcząc z twórczą niemocą, postanawia poszukać natchnienia w miejscu, gdzie spędził z żoną wiele szczęśliwych dni – do starego domu nad jeziorem. Nie jest mu jednak dane zaznać spokoju, którego tak bardzo potrzebował; wbrew swojej woli zostaje wplątany w konflikt podsycany przez tajemnicze siły gnieżdżące się w wiekowej budowli.

Zdaniem PisanePoPijaku: Uprzedzę z góry: Nie znajdziecie w tym zestawieniu Lśnienia, czyli tytułu, nie dość, że bardziej znanego, to jeszcze lepiej pasującego do obecnych (kwarantannowych) warunków, jego miejsce zajął Worek kości. Dlaczego? Ponieważ w mojej opinii są to lektury w pewnym sensie podobne, które dzieli literacka przepaść, na korzyść oczywiście Worka. Powieść z niesamowitym klimatem, będąca z jednej strony klasyczną ghost story, z drugiej zaś poruszającą historią o rozpaczy i uczuciu, które pokona nawet śmierć.


8. Serca Atlantydów

 

Opis z okładki: Stephen King proponuje czytelnikom pięć wypraw w niezbyt odległą przyszłość: lata sześćdziesiąte i siedemdziesiąte. Senna atmosfera amerykańskich prowincjonalnych miasteczek, zwyczajne troski i radości zwyczajnych ludzi, mało ważne wydarzenia, owocujące mało istotnymi konsekwencjami… Nie dajmy się jednak zwieść pozorom: spokój jest tylko udawany, a zwyczajność powierzchowna. Pod cienką warstwą spokoju kipią niebezpieczne namiętności, uważny czytelnik bez trudu zaś ułoży z porozrzucanych przez autora fragmentów i wskazówek obraz co najmniej równie mroczny jak te, które mistrz literatury grozy kreślił w swoich wcześniejszych, bestsellerowych powieściach.

Zdaniem PisanePoPijaku: Raczej niewielu fanów Stephena Kinga wrzuciłoby do swojej TOPki Serca Atlantydów, ja jednak mam do tej książki jakiś szczególny sentyment i autentycznie uważam ją, za jedno z lepszych dzieł w całej bibliografii Króla. Nie jest to, jak widać zresztą po opisie, klasyczna powieść, a zbiór pięciu nowel. Teksty te, przesycone amerykańskim retro klimatem to odrębne opowieści, jednak połączone pewnym wspólnym mianownikiem i koniec końców, ze sobą powiązane. Według mnie, jest to najbardziej niedoceniany ze wszystkich tytułów, pióra autora z Maine; chwyta za serca i nie pozwala na chwilę nudy. Jako ciekawostkę dodam, iż pierwsza nowela zatytułowana Mali ludzie w żółtych płaszczach nawiązuje do świata Mrocznej Wieży, a także została zekranizowana. Polski tytuł brzmi Kraina wiecznego szczęścia, a w główną rolę wciela się Anthony Hopkins. Całkiem nie najgorszy film 😉


7. Nocna zmiana / Szkieletowa załoga

 

Opis z okładki (Nocna zmiana): Pierwszy i uznany z najlepszy, zbiór opowiadań Stephena Kinga. Opublikowany po raz pierwszy w 1978 roku, zawiera 20 mrożących krew w żyłach opowiadań, nawiązujących do klasyki horroru. Ich bohaterami są zwyczajni ludzie, przeciętni Amerykanie, którzy nagle doświadczają niezwykłych zjawisk. Siedem opowiadań z Nocnej zmiany zekranizowano.

Opis z okładki (Szkieletowa załoga): O tym, że Stephen King jest mistrzem długich, rozbudowanych powieści o wielu przeplatających się wątkach, wszyscy wiedzą od dawna. Utwory zamieszczone w niniejszym zbiorze dobitnie przeczą tezie, jakoby doskonały powieściopisarz nie mógł być również znakomitym twórcą krótkich form literackich. Lektura tych doskonale skonstruowanych, opartych na zaskakujących, oryginalnych pomysłach, daje miłośnikom prozy autora co najmniej tyle satysfakcji, co najobszerniejsze z jego powieści.

Zdaniem PisanePoPijaku: Nie sposób nie zauważyć, że na miejscu siódmy znalazła się nie jedna, a dwie książki. Dlaczego? I tu dochodzimy do małego wyznania, a mianowicie… UWIELBIAM zbiory opowiadań! Po dziś dzień uważam, że dobry zbiór potrafi być lepszy niż dobra powieść, a już na pewno trudniej jest dobry, równy zbiór napisać. Opinię taką od wielu lat uparcie powtarzam, a wszystko to za sprawą… zbiorów opowiadań Stephena Kinga, dlatego też nie mogłem wybrać zaledwie jednego tytułu, skoro równie mocno kocham co najmniej dwa.

Nie da się żadnej z tych pozycji opisać w jednym, czy dwóch zdaniach, skoro obie zawierają łącznie kilkadziesiąt KRÓTKICH, niepowiązanych ze sobą historii. Wśród tych kilkudziesięciu nie wszystkie są co prawda wybitne, jednakże tych na faktycznie bardzo wysokim poziomie, znajdziecie przynajmniej kilkanaście. Dola Jerusalem, Czarny Lud, Truskawkowa wiosna, Gzyms, Quitters Inc (!!!), Dzieci kukurydzy (tak, TE Dzieci kukurydzy), czy Ostatni szczebel w drabinie, to tylko niektóre z wyjątkowych opowieści i wyliczone zaledwie z Nocnej zmiany. A gdzie tu jeszcze Mgła (tak, był taki film, opowiadanie ma jednak – według mnie – o niebo lepsze zakończenie), Małpa, Tratwa, czy Jaunting ze Szkieletowej załogi? Dajcie szanse opowiadaniom pióra Stephena K., a wierzcie mi, że się nie zawiedziecie. Propozycje dobre zwłaszcza dla tych, których odstrasza obszerność „normalnej” powieści.


6. Wielki marsz

 

Opis z okładki: Mroczna, alegoryczna wizja przyszłości Stanów Zjednoczonych. Stu chłopców wyrusza w morderczy marsz – meta będzie tam, gdzie padnie przedostatni z nich. Tu nie ma miejsca na sportową rywalizację, ludzkie uczucia ani fair play, ponieważ gra toczy się o bardzo wysoką stawkę. Najwyższą z możliwych.

Zdaniem PisanePoPijaku: Każdy kto zna twórczość Stephena Kinga, lub kto zna mnie, wiedział, że tego tytułu nie mogło na liście zabraknąć. Wyobraźcie sobie przyszłość, w której jedną z rozrywek stanowi coroczny Marsz. Marsz bez ustalonej linii mety z setką uczestników, którzy muszą maszerować nie schodząc poniżej pewnego tempa, a każdy kto „odpada” zostaje zabity na miejscu. Liczy się jedynie zwycięstwo, a wszystko transmitowane jest na cały kraj. Między innymi takie właśnie wizje snuł niejaki Richard Bachman, czyli alter ego Stephena Kinga, będący jednocześnie pseudonimem, pod którym pisarz wydał aż siedem powieści. Różnica między Kingiem a Bachmanem jest taka, iż dzieła tego drugiego pozbawione są charakterystycznych dla Króla Horroru długich, rozwlekłych opisów; są to książki krótsze i bardziej … nazwijmy to „surowe”. Według mnie (i chyba nie jest to wyłącznie moje zdanie) najlepszym tytułem wydanym przez Amerykanina pod pseudonimem jest wymieniony tu Wielki marsz. Krótka, za to trzymająca za gardło historia, warta spędzenia z nią czasu. PS Na cześć jednego z bohaterów tej powieści zapożyczyłem sobie internetowy nick pod którym jestem w sieci chyba najbardziej kojarzony 😉 Taka ciekawostka 🙂


5. Smętarz dla zwierzaków (książka wydawana wcześniej pod tytułem Cmętarz zwieżąt)

 

Opis z okładki: Na świecie istnieją dobre i złe miejsca. Nowy dom rodziny Creedów w Ludlow był niewątpliwie dobrym miejscem – przytulną, przyjazną wiejską przystanią, po zgiełku i chaosie Chicago. Cudowne otoczenie Nowej Anglii, łąki, las to idealna siedziba dla młodego lekarza, jego żony, dwójki dzieci i kota. Wspaniała praca, mili sąsiedzi i droga, po której nieustannie przetaczają się ciężarówki. Droga i miejsce za domem w lesie, pełne wzniesionych dziecięcymi rękoma nagrobków – to tam dzieci z miasteczka zakopują swe martwe zwierzaki. Ci, którzy nie znają przeszłości, zwykle ją powtarzają… i nie chcą słuchać ostrzeżeń, że CZASAMI MARTWE JEST LEPSZE.

Zdaniem PisanePoPijaku: Cała niniejsza lista zawiera zaledwie trzy tytuły, w trakcie lektury których autentycznie się bałem. Jednym z tej trójki jest właśnie Smętarz dla zwierzaków, będący zresztą drugim – moim zdaniem – najlepszym stricte horrorem w bibliografii Króla. Jest to jedno z najbardziej znanych dzieł Stephena Kinga, wielokrotnie (w tym również niedawno) przenoszonym na duży ekran. Sam czytałem tę książkę ładnych kilka lat temu, jednak do dziś pamiętam kilka scen dosłownie mrożących krew w żyłach. Może to dlatego, że sam mieszkałem wówczas niedaleko cmentarza? A może to po prostu świetna książka? Myślę, że jedno i drugie 😉 Strrrrrrach się bać!


4. Miasteczko Salem

 

Opis z okładki: W prowincjonalnym amerykańskim miasteczku zaczynają dziać się rzeczy niepojęte i przerażające. Znikają, bądź umierają w dziwnych okolicznościach dzieci i dorośli, a jedna śmierć pociąga za sobą drugą. Czyżby Salem było nawiedzone przez złe moce? Kilku śmiałków, którym przewodzi mały chłopiec, wydaje im pełną determinacji walkę.

Zdaniem PisanePoPijaku: No i stało się! Oto i książka, od której wszystko się u mnie zaczęło. Pierwsza lektura przeczytana dla przyjemności z braku innych opcji. Pierwsza, która sprawiła, że po niej zacząłem czytać (Kinga) hurtowo, jedną pozycję po drugiej (i tak chyba ze trzydzieści z marszu). Gdyby nie ta powieść bankowo nie pisałbym teraz tych słów, na pewno nie miałby bloga i prawdopodobnie nie skapnąłbym się, że czytanie to jedna z najpiękniejszych rzeczy na świecie, a i popisać jakieś wypocinki czasem lubię 😉

Miasteczko Salem nie znalazłoby się tak wysoko na liście innych fanów talentu Stephena, ja jednak sentyment mam i dla mnie powieść ta zawsze będzie wyjątkowa. Z pełną świadomością tych słów napiszę również, że nadal, po przeczytaniu prawie całej bibliografii Króla, uważam Salem za NAJLEPSZĄ KSIĄŻKĘ BY OD NIEJ ZACZĄĆ PRZYGODĘ Z TWÓRCZOŚCIĄ PISARZA Z MAINE. Aaa, nawiasem mówiąc, to historia o wampirach, jakby co 😉


3. To

 

Opis z okładki: Dla dzieci miasteczko Derry jest całym światem. Dla dorosłych, którzy zawsze wiedzą wszystko najlepiej, to po prostu rodzinne miasto – swojskie, porządne, idealne do życia. Ale to dzieci widzą – i czują – co tak strrrasznie różni Derry od innych miejsc. W kanałach miasteczka zalęgło się TO. Bliżej nieokreślone, przybiera najróżniejsze postacie – klauna, ogromnego ptaszyska, głosu w rurach. Poluje na dzieci. Tylko dzieci potrafią dostrzec TO. I to one stają do walki.

Mijają lata, dzieci opuszczają rodzinne miasto. Zgroza i potworności trwają głęboko pogrzebane i przykryte całunem zapomnienia… Dopóki już jako dorośli nie zostaną wezwani, by raz jeszcze stanąć do walki z TYM, które miota się w zakamarkach ich pamięci, zmieniając dawne koszmary w przerażającą rzeczywistość.

Zdaniem PisanePoPijaku: Na okładce jest też zdanie wstępu, cytuję: Najbardziej przerażająca powieść króla grozy. Doceniona przez miliony czytelników na całym świecie. Ciebie też porwie. Nie da się ukryć, że w tych przechwałkach wydawcy znajduje się sporo prawdy, ponieważ To uznawane jest powszechnie za najlepszą książkę Stephena Kinga, a już z pewnością za najlepszy horror. Jak wszędzie, tak i w tym przypadku, nie wszyscy będą podzielali tak pochlebne opinię, jednak faktem jest, iż To, od chwili premiery (czyli grubo ponad 30. lat temu) zdobyło serca fanów pisarza. Właściwie jeśli mowa o literaturze grozy, nie znam chyba powieści będącej bardziej wyznacznikiem gatunku niż omawiany właśnie tytuł. Tak zwane MUST READ!


2. Dallas 63

 

Opis z okładki: Powieść Stephena Kinga odwołuje się do klasycznego motywu literatury fantastycznej, czyli podróży w czasie. Korzystając z tajemniczego portalu, główny bohater powieści cofa się do 1958 roku i podejmuje próbę powstrzymania zamachu na prezydenta Johna F. Kennedy’ego. Dallas 63 to hołd złożony prostszym czasom i poruszająca opowieść pełna gwałtownie narastającego suspensu, to Stephen King w swoim najlepszym epickim wydaniu.

Zdaniem PisanePoPijaku: Z mojej perspektywy nie sposób nie zgodzić się z ostatnim zdaniem powyższego opisu. Dallas to jednocześnie powieść niemal całkowicie sprzeczna z postrzeganiem autora jako „Króla horroru” a zarazem – według mnie – najlepsze co wyszło spod pióra jednego z najbardziej rozchwytywanych współczesnych pisarzy. To ciepła, nostalgiczna, pełna swego rodzaju „magii minionych lat” opowieść, która wciąga bez reszty! Stare samochody, panowie i panie w strojach zdecydowanie bardziej classy niż obecnie, a nawet zapach ulicy inny aniżeli znany nam obecnie. NAJLEPSZY KING (skromnym zdaniem Potrójnego Pe).


1. Bastion

 

Opis z okładki: Supernowoczesna bezlitosna broń biologiczna przynosi niemal całkowitą zagładę. Bez wybuchów, bez terrorystycznych ataków, bez zapowiedzi – ludzkość umiera. Zaczyna się niewinnie, od zwykłego przeziębienia. Ktoś kichnął, ktoś umarł i nagle Ziemia stała się masowym grobem. Nieliczni, którzy przetrwali, zagubieni w postapokaliptycznym świecie, zaczynają śnć. Wizje wskazują im drogę, zwiastują pojawienie się wysłanników Dobra i Zła. Każdy musi dokonać wyboru, a kiedy to nastąpi, podążyć obraną ścieżką. Epidemia obudziła w ludziach wszystko co najgorsze, do głosu doszły najniższe, najbardziej prymitywne instynkty. Wciąż jednak są jeszcze tacy, którzy wierzą w miłość, dobroć i braterstwo.

Zdaniem PisanePoPijaku: Nie jest to moja ulubiona książka Kinga (gdybym miał ją umieścić według „lubienia”, znalazłaby się w okolicach piątego miejsca), jest jednak Bastion książką świetną, a jednocześnie najbardziej pasującą do obecnej sytuacji na świecie. Wirus, masowe zakażenia, śmierć, czy budzące się najprostsze instynkty. Mówi Wam to coś? Bastion to również najdłuższa powieść Króla licząca (w zależności od wydania) około 1300 stron. Sporo, prawda? Ano sporo, jednak naprawdę warto poświęcić czas na tę lekturę. Kapitalna rozrywka na najwyższym poziomie, dodatkowo dająca do myślenia.


PS. I to by było na tyle. Tak wygląda mój zestaw dziesięciu (wyszło jedenaście, sorry 😉 ) książek Stephena Kinga, które warto nadrobić, zwłaszcza, gdy jak teraz – mamy ku temu okazję jak nigdy wcześniej. Jak wspomniałem we wstępie, jest to lista całkowicie subiektywna, dlatego proszę się nie oburzać, że zabrakło chociażby Lśnienia, Misery, Christine, Zielonej mili, czy Pod kopułą. Nie łatwo z ponad sześćdziesięciu pozycji wybrać dziesięć. Jeśli macie swoje propozycje, podzielcie się nimi 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *