-
Ten o raju utraconym, czyli “Władca much” [recenzja]
Nie da się ukryć, że światowa literatura niejedną ma twarz. Dzielimy ją na gatunki, problematykę, wreszcie oceniamy, czy dana lektura jest – upraszczając – słaba, dobra, czy może wybitna. Jak w każdej dziedzinie, tak się składa, że tych ostatnich jest zdecydowanie najmniej. W przypadku powieści, można by takich zliczyć, sam nie wiem, kilkanaście? Może kilkadziesiąt. Wśród nich z kolei znajduje się kolejna kategoria – książki ponadczasowe. Do takich właśnie (obok choćby moich ukochanych Braci Karamazow, czy Mistrza i Małgorzaty) od jakiejś doby, zaliczyłbym wydanego po raz pierwszy w roku 1954 Władcę much, Williama Goldinga. Mocne słowa, co? Mocne, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, że ta napisana grubo ponad pół wieku…
-
MIĘDZY WENUS A MARSEM. MISJA: “WILK STEPOWY”
Prozaik, poeta, eseista. Okazjonalnie również rysownik i malarz. Laureat Nagrody Nobla w dziedzinie literatury. Jako urodzony na ziemiach niemieckich w niezbyt chlubnym dla tego narodu okresie historycznym, ze względu na swe pacyfistyczne przekonania, przez dłuższy czas nie cieszył się we własnej ojczyźnie powodzeniem. Hermann Hesse, bo o nim mowa, jako autor powieści o kontekście egzystencjalnym, często w swych dziełach eksponował dążenie do harmonii i głębi duchowej. Nie inaczej rzecz ma się w przypadku bodaj najgłośniejszego dzieła, urodzonego w Calw pisarza – „Wilka stepowego”. Jak pogmatwaną, wewnętrzną walkę introwertyka Harry’ego odebrała Ona? Jak On? Wszystkiego dowiecie się z najnowszej odsłony Między Wenus a Marsem, w której pod lupę bierzemy jeden z…
-
Ten o “Siedmiu minutach po północy” Patricka Nessa i Siobhan Dowd [recenzja]
Potwór to według definicji istota „stworzona już po właściwym dziele stworzenia”. Określenie to przypisuje się grupie fikcyjnych stworzeń występujących w mitologii, legendach, wierzeniach ludowych oraz literaturze grozy. Stworzenia takie zwykle cechują się przerażającym wyglądem, a także prymitywnym, agresywnym zachowaniem, często utożsamianym z wcieleniem zła. Nic dziwnego, potwory nie kojarzą się zazwyczaj z niczym przyjemnym. Taka, dla przykładu, Buka z Doliny Muminków, albo akwaryczna bestia z Loch Ness. Któż chciałby je spotkać? Prawdopodobnie jedyny pozytywny to ten, z Ulicy Sezamkowej. Nie zawsze jednak potwór to włochaty, wcinający ciastka pluszak czy wyłaniająca się z jeziora przerośnięta jaszczurka; niekiedy potwory żyją w nas samych. I to właśnie one są najgorsze; zżerają nas godzina po…