Ten o Trzech Słońcach, czyli “Wspomnienie o przeszłości Ziemi” [recenzja]
Dziś chwilowy powrót na bloga, a to za sprawą cyklu Wspomnienie o przeszłości Ziemi, na który to składają się trzy części zatytułowane kolejno Problem trzech ciał, Ciemny las oraz Koniec śmierci. Wszystko to (całość liczy około dwóch tysięcy stron) pióra urodzonego w Pekinie Liu Cixina. I właśnie ta ostatnia kwestia sprawia, że tym razem zamiast podcastu pojawia się recenzja pisana. Powód stanowi chiński rodowód trylogii, a co za tym idzie tamtejsze imiona i nazwiska głównych bohaterów, czy nawet samego autora, którego prawdopodobnie źle odmieniłem już kilka linijek wyżej. Po co więc błaźnić się jeszcze niepoprawną wymową? Tak więc pora na powrót do przeszłości, czyli dla mnie do pisania, a dla…
MIĘDZY WENUS A MARSEM. MISJA: “WODNIKOWE WZGÓRZE”
Rok był 1972, kiedy to leciwy już (przeszło pięćdziesięcioletni) pracownik administracji państwowej, niejaki Richard Adams, wybrał się z dwiema małymi córeczkami na jedną z wielu samochodowych przejażdżek. Latorośla poprosiły ojca, by ten, opowiedział im jakąś ciekawą historię. Tak oto absolwent Uniwersytetu Oksfordzkiego rozpoczął pracę nad jedną z najgłośniejszych oraz nietypowych publikacji przeznaczonych dla młodzieży. Powstaje jednak pytanie, czy uwielbiane przez miliony czytelników na całym świecie „Wodnikowe Wzgórze” to rzeczywiście literatura skierowana do młodego odbiorcy? Na to i kilka innych pytań postaramy się odpowiedzieć w kolejnej odsłonie Między Wenus, a Marsem, gdzie ponownie ruszamy tropem klasyki, tym razem jednak w bardziej baśniowych klimatach. Zapraszamy do lektury tekstu o dłuuuugich uszach i…
MIĘDZY WENUS A MARSEM. MISJA: STEPHEN KING
Jest jednym z najbardziej poczytnych, najpopularniejszych i najczęściej ekranizowanych współczesnych pisarzy, a jego historia to istny „American Dream”, lub jak kto woli – droga od pucybuta do milionera. Mówią o nim „Król horroru”, choć w rzeczywistości liczba stricte horrorów jakie wyszły spod jego pióra w stosunku do ogółu potężnej bibliografii nie powala. To on wymyślił postać posiadającej telekinetyczne zdolności nastolatki, która na szkolnym balu oblana zostaje świńską krwią po czym dokonuje istnej zagłady; to on wymyślił ukrywającego się w kanałach niewielkiej mieściny przerażającego klauna; to on wymyślił nawiedzonego tatusia, który w opuszczonym hotelu gania żonę oraz potomka z żądzą mordu w oczach; to on wymyślił czarnoskórego wielkoluda, który rozwiązał problemy…