W sercu piekła, czyli “Krwawy południk” [recenzja]
Nawet po zrecenzowaniu kilkudziesięciu książek, raz na jakiś czas nadchodzi moment, gdy trafia się na tytuł, który pozostawia nas osłupiałych, z mnóstwem krążących po głowie pytań i poczuciem, że czegokolwiek by się na ten temat nie napisało, wciąż będzie to jedynie kroplą w morzu. Jeśli dodamy do tego fakt, iż autor owej powieści zmarł w momencie kiedy książka była już niemal pod Twymi drzwiami, i teraz cały świat opłakuje wielkiego pisarza, rzucając się na jego dzieła niczym na świeże bułeczki prosto z piekarni, powstaje pytanie, a mianowicie: Czytać? I może jeszcze chwalić, bo przecież niezbyt wypada teraz opluwać tytuł dopiero co pochowanego Mistrza? Oczekiwania względem książki rosną, a jak wiadomo…
Ten o pozornie prostszym świecie, czyli “Na południe od Brazos” [recenzja]
Niemal każdy świadomy czytelnik posiada na swym „stosie hańby” tytuł, który wszyscy wokół wychwalają i który powszechnie uznawany jest za wybitny, jednak z tego, czy innego powodu nie sięgamy po niego. Przeważnie powodem tym jest obawa o to, iż ów tytuł nas przerośnie, bądź przeciwnie – nie spełni pokładanych w nim nadziei oraz wysokich oczekiwań. Dla mnie jedną z takich książek jeszcze chwilę temu było omawiane właśnie Na południe od Brazos, czyli wydany w 1985 roku, wychwalany wszem i wobec western pióra Larry’ego McMurtry’ego. Nie ukrywam, że obawiałem się opcji pierwszej, czyli tego, że powieść okaże się być przereklamowanym bublem, choćby z tego względu, że po ostatnich lekturach z wyższej…