Ten o ślubie Mojej Kochanej Pyzuni…
Nie bez powodu blisko trzy lata temu pojawiła się w jednym z pierwszych wpisów na tym blogu (a już na pewno pierwszym z zakładki FILM). Był 10. grudnia 2016, mniej więcej tydzień przed oficjalnym startem Pisane po pijaku. Pamiętam wszystko z dokładnością jakby wydarzyło się dosłownie wczoraj, był to bowiem czas gorączkowego wyszukiwania prezentów dla najbliższych. Miałem już coś dla rodziców i siostry, jednak dla niej – mej ukochanej, absolutnie nic. Pamiętam też jak zręcznie wybrnąłem z prezentowego problemu. Zadedykowałem jej wpis na blogu, była wniebowzięta. Ona z kolei obdarowała mnie nowiutkim Porsche i wysadzanym diamentami Rolexem. Dla równowagi dołożyłem więc do jej świątecznej paczki dmuchanego, różowego flaminga. Tak o,…
Ten o jeansach Seleny Gomez…
„Zdradliwa wena, raz jest, raz jej nie ma. Choć pot stępuje na czoło jak morena Zżera mnie trema, myślę o tym o czym nie powinienem, W tym momencie, chyba się przekręcę. Coraz goręcej i pióro drży w ręce, Rozpoczęte dzieło i coś się zacięło”.*
Ten o zabijaniu uprzejmością…
Tym razem krótko i na temat. Piątek, 20:55, wszyscy już weekendują. Nie ja. Telefon numer 1374 tego popołudnio-wieczoru…