Rozmowy Cormaca z McCarthym, czyli “Pasażer” i “Stella Maris” [recenzja]
Dziś słów kilka o rzeczy wyjątkowej, która wbrew pozorom, nie zdarza się w czytelniczym życiu zbyt często. Oczywiście, jak widać po zdjęciu okraszającym tekst, spróbuję przedstawić swój punkt widzenia na temat dwóch ostatnich powieści zmarłego niedawno Cormaca McCarthy’ego, jednak przede wszystkim zrobię coś, czego w szanujących się recenzjach, robić się nie powinno, a mianowicie dołożę nieco prywaty. I na dobrą sprawę nie ma na co czekać, dlatego już we wstępie zdradzę, że jeszcze dwa miesiące temu, spośród całej bibliografii amerykańskiego literata, znany był mi zaledwie jeden, prawdopodobnie najbardziej rozpoznawalny ze wszystkich jego tytułów, czyli Droga. Opowieść o Ojcu i Synu przemierzających zgliszcza Stanów Zjednoczonych, była czymś, co zapada w pamięć,…
Ten o “Ukrytych działaniach” [recenzja]
W filmowym światku kojarzony jest przede wszystkim jako reżyser komedii Mów mi Vincent, z Billem Murrayem w roli głównej. O kim mowa? O Theodorze Melfi. Theodore Melfi to biały facet w średnim wieku i choć nie powinno być żadnego powodu, by w XXI wieku wypominać chłopu kolor skóry, to jednak tym razem warto tę konkretną cechę wyglądu podkreślić. Dlaczego? Ano dlatego, że najnowszy film, owego „białego faceta” opowiada opartą na prawdziwych wydarzeniach historię trzech żyjących na przełomie lat 50. i 60. ubiegłego wieku Afroamerykanek, które walnie przyczyniły się do sukcesu odniesionego przez NASA w związku z misją wysłania pierwszego Amerykanina w kosmos. Brzmi intrygująco? Jeśli Wasza odpowiedź brzmi: NIE, to pozwolę…
Ten o pisaniu po pijaku…
Znacie to uczucie kiedy budzicie się rano z trzydziestką na karku i pierwsza myśl to: „Coś tu się, kurwa, nie zgadza”? Pewnie nie bo i kto w tym wieku chciałby zawracać sobie głowę takimi duperelami? Trzydzieści plus to już ten czas kiedy wszystko powinno być ułożone – mieszkanie, dzieci krzątające się pod nogami i spokojne wyczekiwanie piórnika. Drewnianego piórnika, dwumetrowej dziury w ziemi i ubranych na czarno panów zasypujących wieko piachem. Jasne, można się oszukiwać, ale prawda jest taka, że powoli zaczyna być już z górki. Godziny, tygodnie, miesiące i lata upływające coraz szybciej. „Oooo 2002”, mrugasz okiem: „Ooo 2009”, kichniesz: „Oooo 2016”. Rodzice mówili, żeby cieszyć się młodością bo…