Ten o graniu na najczulszych strunach, czyli “Narodziny gwiazdy” [recenzja]
To historia prosta jak budowa cepa. To historia, jakich kino widziało już wiele. To historia stąpająca po cienkiej granicy między geniuszem a kiczem. To historia dla masowego odbiorcy, który ponad artystyczne doznania stawia chrupanie popcornu (co zresztą nie jest ujmą). To historia, w której Madonna XXI wieku i jeden z najpopularniejszych aktorów na świecie tworzą jeden z najbardziej autentycznych duetów w dziejach kinematografii. To historia niepozostawiająca nikogo obojętnym (jeśli nie ma serca z kamienia). To historia stawiająca pytanie o co tak naprawdę chodzi we współczesnym kinie. To historia do bólu aż przewidywalna. To historia okraszona świetną muzyką. To historia o miłości podupadającego rockmana pijaka i potrafiącej śpiewać, zagubionej, młodej dziewczyny.…
Ten o “American Crime Story: Sprawa O.J. Simpsona” [recenzja]
Podczas gdy “American Horror Story” wraz z Lady Gagą i jej mrocznym hotelem wykrwawił się na naszych oczach w poprzednim sezonie i chyba już tylko cud może przywrócić blask tej serii, twórca show, znany chociażby z “Glee” (czy też mniej znany ze “Scream Queens”), Ryan Murphy, zmienia to i owo, dając nam najlepszy póki co serial w 2016 roku. Wiem, wiem, mocne słowa, jednak nie są rzucone na wiatr, bez żadnego pokrycia. Co zmienił Murphy? Przede wszystkim słówko „Horror” zastąpione zostało przez „Crime”, a my, czyli widzowie, przenosimy się z nawiedzonych domów, sabatów czarownic czy zakładu psychiatrycznego na salę sądową. Co jeszcze uległo zmianie? W przeciwieństwie do poprzednich dzieł, tym razem…