RECENZJE,  SERIAL

Ten o “Westworld” [recenzja]

Świat seriali telewizyjnych już od jakiegoś czasu oferuje nam coś więcej niż Bonanzę, Miodowe lata czy Dynastię. Jeszcze kilkanaście lat temu udział wielkich nazwisk Hollywood w tego typu produkcjach uznawany był za krok w tył w ich aktorskich karierach. Troszkę się jednak pozmieniało za sprawą poziomu, jaki owe produkcje prezentują, ponieważ na dzień dzisiejszy często przewyższają one nawet największe hity dużego ekranu! Kolejne stacje prześcigają się w pomysłach by przyciągnąć widza przed ekran, a przebój goni przebój! Bieżący rok był więc bogaty w premiery telewizyjne, które fani oceniali w kolejnych rankingach. Stranger Things? Gra o Tron? Może American Crime Story? A może… jeden z największych potentatów chciałby umocnić swoją pozycję na rynku miażdżąc konkurencję? Tak właśnie postanowiło zrobić HBO wierząc w powodzenie Westworld. Zapowiedzi serialu zalały Internet na kilkanaście tygodni przed premierą a stacja obiecywała, że to będzie właśnie TO! Świat, którego jeszcze nie widzieliśmy i Anthony Hopkins w obsadzie! To się musi udać, myśleli włodarze giganta. Czy mieli rację? Czy Westworld ma szansę zyskać status serialu kultowego? Wszystkiego dowiecie się z lektury przeprowadzonej z Michałem dyskusji.

WRAŻENIA OGÓLNE

Michał Bębenek: Telewizja HBO postanowiła zaserwować nam coś, co byłoby godnym zastępstwem Gry o tron w sezonie jesienno-zimowym. O dziwo, telewizyjny gigant podołał temu wyzwaniu dając nam serial będący remakiem filmu z lat 70. lecz jednocześnie prezentującym całkowicie oryginalne pomysły fabularne. Ba, zaczynam rozważać nawet możliwość, że Westworld – bo oczywiście o nim mowa – chwilowo zdetronizował nawet flagową produkcję HBO! Serial ten w bardzo inteligentny sposób łączy przygodowy western z wysokiej klasy science fiction, poruszając tematy uzyskującej samoświadomość sztucznej inteligencji, w opozycji do ludzkiej natury, która niestety obnaża nasze najbardziej prymitywne strony. Westworld, oparty na filmie i pomyśle Michaela Crichtona (autora m.in. Parku Jurajskiego, czy Kuli), opowiada o naszym świecie w bliżej nieokreślonej przyszłości, kiedy to na porządku dziennym jest produkcja androidów doskonale imitujących ludzi, które później wykorzystywane są jako tak zwani gospodarze (hosty) w gigantycznym parku rozrywki, stylizowanym na świat dzikiego zachodu. Osobiście nie przepadam za westernami, jednak w Westworld, gatunek ten stanowi tylko tło, swego rodzaju fasadę dla o wiele głębszego przesłania. I muszę przyznać, że w tej roli sprawdza się znakomicie.

Przemek Kowalski: HBO zrobiło wszystko by Westworld zyskał miano najlepszej telewizyjnej premiery tego roku. Zdjęcia i filmiki promocyjne zalały Internet już na kilka miesięcy przed antenowym debiutem najnowszej produkcji telewizyjnego giganta i trzeba przyznać, że stacja dopięła swego, przynajmniej w kwestii marketingu. Czy sam serial rzeczywiście okazał się tak wielkim hitem? Według mnie – i tak, i nie. To prawda, że robi wrażenie, prawdą jest również to że wciąga, jest bardzo dobrze zagrany i ma potencjał na dalszy rozwój w przyszłych sezonach. Mimo wszystko, choć mogę zaliczyć Westworld to ścisłej czołówki telewizyjnych nowości 2016 to jednak jakiś cichy głos z tyłu głowy cały czas szepcze mi: „ten balonik był trochę za mocno napompowany”. Najnowszy przebój od HBO to serial, z którym zdecydowanie warto się zapoznać, nie zawiedziecie się, jednak, żeby porównywać do Gry o Tron? Mogę się tylko zaśmiać pod nosem ;).

PLUSY I MINUSY SERIALU

Michał: Do wielkich plusów zaliczyć na pewno można scenariusz, który prześcignął oryginalny pomysł Crichtona o całe lata świetlne. Odpowiedzialne za to dzieło są dwie osoby – Jonathan Nolan (nieco mniej znany, choć moim zdaniem bardziej zdolny brat Christophera) i Lisa Joy. To właśnie ten duet stworzył serial, który nie tylko zapewnia doskonałą rozrywkę, ale też nieustannie zmusza do zastanawiania się nad własnym jestestwem i naturą ludzi jako ogółu. A jakby tego było mało, cały Westworld stanowi dodatkowo zagadkę, puzzle pełne fabularnych twistów, które stopniowo wskakują na swoje miejsca z każdym kolejnym odcinkiem (daleko jednak jeszcze do ułożenia całości obrazka, póki co mamy najwyżej krawędzie).

Przemek: Po części zgadzam się z Michałem, choć też nie we wszystkim. Rzeczywiście wszystkie te puzzle, zagadki i twisty to coś co przede wszystkim przyciąga przed ekran by obejrzeć kolejny odcinek Westworld. Jeśli dodać to tego niezwykle klimatyczną scenerię Dzikiego Zachodu oraz świetnie skompletowaną obsadę to faktycznie – jest się czym zachwycać.

Nie do końca zgodzę się natomiast z zachwytem dotyczącym zastanawiania się nad jestestwem i naturą ludzi jako ogółu. Oczywiście Michał ma rację – serial zmusza do takich przemyśleń a że przy okazji jest też wizualną perełką to niby wszystko jest w porządku. Jeśli jednak mam być szczery to nie jest to przecież nic odkrywczego a dokładnie ten sam wątek wałkowany był już na dużym ekranie wielokrotnie. Wszystko to ogląda się bardzo dobrze, można też pogłówkować, jednak umówmy się – mamy tu ludzi sterujących androidami dla własnej rozrywki, nie trzeba więc być geniuszem by domyślić się, że ludzi zgubi pycha a roboty zaczną się buntować.

Michał: Lekkim minusem z kolei okazały się pewne wątki, które były do pewnego stopnia przewidywalne (co wcale jednak nie psuło zabawy, kiedy przypuszczenia okazywały się prawdą). Niestety, największa bolączka dzisiejszego świata – internet, popsuł trochę zabawę, kiedy użytkownicy Reddita już po pierwszych dwóch odcinkach przewidzieli dwa największe twisty serialu. Dlatego też obiecałem sobie, że po premierze drugiego sezonu nie będę czytał żadnych internetowych teorii ;).

Przemek: Jest dokładnie tak jak mówisz. Nie dość, że ludzie żyjący w świecie Westworld nie są wzorami godnymi naśladowania, to jeszcze Ci „w realu” psują fun z cieszenia się samym serialem. Dużą część zabawy zabiły właśnie wszelkiego rodzaju spekulacje, które później ktoś godzinami rozszyfrowywał i oznajmiał całemu światu co tak naprawdę dzieje się w Westworld… i to na kilka odcinków przed tym zanim karty odsłonili twórcy serialu. Ciężko w dobie Internetu nie natknąć się na spoiler z oglądanego właśnie serialu, który podbija świat.

Jako jeszcze jeden minus (a raczej minusik) dodałbym, że nie wszystkie odcinki trzymały równy poziom. Pierwsze dwa epizody – genialne, następne dwa – ziewanie. Później bywało różnie, w większości przypadków bardzo dobrze, zwłaszcza gdy serial nabrał tempa, jednak przyznaję, że był moment kiedy zastanawiałem się czy dam radę obejrzeć cały sezon. Na szczęście była to tylko chwila zwątpienia.

NAJLEPSZY ODCINEK/SCENA

W tej sekcji nie obejdzie się już niestety bez SPOILERÓW, czujcie się więc ostrzeżeni!

Michał: Takich scen było całe mnóstwo, lecz największe wrażenie zrobił na mnie chyba moment, kiedy twórcy odkrywają przed nami kartę Bernarda (Jeffrey Wright), który zupełnie niespodziewanie sam okazał się jednym z hostów. Jakby tego było mało, niedługo potem dostajemy kolejny cios prosto w twarz, kiedy dowiadujemy się, że Bernard to mechaniczna kopia Arnolda – jednego z założycieli parku, który zginął w tajemniczych okolicznościach.

Przemek: Tutaj w zasadzie nie ma czego dodawać ani szukać na siłę lepszego momentu w całym pierwszym sezonie, ten z Bernardem, wymieniony przed chwilą przez Michała to zdecydowany numer jeden. Jako, że ten konkretny fanowski spoiler akurat mnie ominął to przyznam szczerze, że zbierałem szczękę z podłogi kiedy kolejne fakty związane z istnieniem Bernarda wychodziły na światło dzienne. Szok.

Jeśli mowa o najlepszym odcinku to trochę pewnie zaskoczę ponieważ mój wybór pada na epizod pierwszy – The Original. Dlaczego? Ano dlatego, że zostałem całkowicie zaskoczony (choć tu trochę zasługi muszę przypisać sam sobie). Napisałem wcześniej, że Westworld miał dość szeroko zakrojoną kampanię promocyjną i taka jest prawda bo już latem pojawiały się plakaty z Anthony Hopkinsem oraz hasła: WESTWORLD. PREMIERA W HBO 2.10. NIE PRZEGAP. I tak zamęczali tym Westworldem ładnych kilka tygodni, ja z kolei celowo nie oglądałem żadnych zwiastunów, ba, nie przeczytałem nawet o czym ten serial właściwie opowiada. Odpaliłem więc drugiego października coś co podobno ma być hitem, nie wiedząc nawet czego mam się spodziewać. O jakież było moje zaskoczenie! Oglądam, wszystko fajnie, Dziki Zachód i te sprawy, No ale gdzie to wow? – pytałem sam siebie. Niedługo czasu trwało zanim skapnąłem się co tu jest grane i rzeczywiście – było „wow”. Generalnie na wyróżnienie zasługiwałby także odcinek drugi oraz większość z dalszej części sezonu, jednak mimo wszystko, mnie najbardziej zachwycił The Original.

NAJGORSZY ODCINEK/SCENA

Michał: Ciężko mi się do czegokolwiek w Westworldzie przyczepić, ale jeśli musiałbym coś wskazać, to byłby to drugi największy twist serialu – tożsamość Człowieka w czerni (Ed Harris). Odkrycie tej karty niestety nie wywołało żadnego zaskoczenia (wielkie dzięki, Internecie…). Co więcej, był to chyba jedyny wątek w całym serialu, w który najtrudniej było mi uwierzyć. Przemiana wrażliwego i dobrego Williama (Jimmi Simpson) w bezwzględnego socjopatę była jakaś taka mało wiarygodna i trochę za szybka.

Przemek: W tym miejscu zbytnio się nie rozpiszę bo w zasadzie nie ma o czym. Najsłabszy odcinek? Któryś z dwójki – trzeci albo czwarty czyli The Stray lub Dissonance Theory. Nie wiem, który gorszy i tu nawet nie chodzi o to, że były jakieś fatalne, one były najzwyczajniej w świecie nudne. Na dobrą sprawę nie przyczepię się nawet do konkretnych momentów ponieważ w ogóle ich nie pamiętam a moje jedyne wspomnienie związane w obydwoma epizodami to zerkanie na zegarek i odliczanie kiedy wreszcie pojawią się napisy końcowe.

EWENTUALNE DZIURY FABULARNE

Michał: Musiałbym całość obejrzeć jeszcze raz, zwracając szczególną uwagę na rzeczy, które za pierwszym razem mogły wydać się nieistotne, jednak z wiedzą na temat dwóch głównych fabularnych twistów, mogłyby zrobić różnicę. Lecz Westworld przykłada taką wagę do nawet najdrobniejszych szczegółów, że raczej nie znalazłbym nic, co mógłbym wytknąć i triumfalnie zakrzyknąć – Ha! To nie mogło tak być, bo… Może Ty, Przemek coś takiego wypatrzyłeś?

Przemek: Nie wypatrzyłem ;). Ogólnie to raczej próżno tu szukać dziur fabularnych ponieważ sam serial, choć różniący się pod każdym innym względem, w tej konkretnej kwestii przypomina trochę produkcję recenzowaną przez nas niedawno, czyli Mr Robot. Zarówno w dziele Esmaila jak i omawianym hicie twórcy bawią się z widzem, powolutku odkrywając karty, a i tak przecież wielu (większości?) jeszcze nie odkryli. Niedawno dzięki stronie internetowej serialu wypatrzono, w którym roku może rozgrywać się akcja Westworld, wcześniej żyliśmy w błogiej nieświadomości. Nadal nie wiadomo co dzieje się tak naprawdę poza parkiem, jak wygląda życie zewnętrzne itd. Dlatego też ciężko doszukiwać się dziur, ponieważ obraz całości nie jest kompletny. Inna sprawa, że za produkcję odpowiada HBO, które promowało Westworld na swój największy tegoroczny hit więc czy dopuścili by się jakiejś wpadki? Nie sądzę.

Michał: Nie wspominając już o tym, że w finałowym odcinku twórcy bardzo wyraźnie zasugerowali, że istnieją także inne parki, nie tylko ten z realiach Dzikiego Zachodu.

SPRAWY TECHNICZNE

Michał: Jeśli chodzi o sprawy techniczne, efekty specjalne, muzykę, kostiumy, zdjęcia i wszystko to, co czyni Westworld Westworldem, można tylko zacytować Siarę z Kilera – Mają rozmach, skur***syny! Wszystko to bowiem było na najwyższym poziomie. Przywykliśmy już do tego, że w dzisiejszych czasach serial potrafi pod tym względem dorównać produkcjom kinowym. Lecz wydaje mi się, że Westworld podciągnął poprzeczkę jeszcze wyżej. To prawdziwa telewizyjna superprodukcja, którą z powodzeniem można by obejrzeć na dużym ekranie. HBO po raz kolejny wyznacza standardy.

Przemek: Nic dodać, nic ująć. Pod względem wizualnym – efektów specjalnych, kostiumów i całej reszty Westworld to perełka. Nie ustępuje a wręcz przewyższa jakością wielkie hity kinowe więc nawet nie ma tu za bardzo o czym dyskutować. Zresztą jeśli ktoś chce zdeklasować Grę o Tron to trzeba się przyłożyć do każdego detalu i tutaj zdecydowanie się przyłożono.

OMÓWIENIE WYBRANYCH POSTACI / AKTORSTWO

Przemek: Kilka jest postaci w Westworld, które mogłyby aspirować do miana tej najważniejszej, jednak mimo wszystko przed szereg wysuwa się grana przez Evan Rachel Wood, Dolores. Nie jest człowiekiem, choć oczywiście nie zdaje sobie z tego sprawy na samym początku. Nie mniej jednak jako jedna z dwóch zaczyna w pewnym momencie podejrzewać, że coś tu się nie zgadza i także jako jedna z dwóch chce dociec prawdy. To wokół Dolores kręci się główny (tylko czy na pewno?) wątek a mianowicie odnalezienie tajemniczego Labiryntu. Sama postać pokazuje z biegiem czasu różne oblicza, od czułości, ckliwości po bezwzględną nienawiść i wielkie brawa dla pani Wood za udźwignięcie ciężaru jaki spoczywał na jej barkach. Podołała przez duże „P”.

Pozwolę sobie jeszcze na małą prywatę z męskiego punktu widzenia – od tej aktorki nie sposób oderwać wzroku! Dziwne, bo po pierwsze – na pierwszy rzut oka nie jest z niej jakaś oszałamiająca piękność, po drugie – raczej nie w moim typie. A jednak naprawdę przejmowała praktycznie każdą scenę w której się pojawiła. Czary jakieś.

Michał: W tej kwestii się z Tobą całkowicie zgadzam. Evan Rachel Wood nie jest również w moim typie, lecz ma w sobie jakiś magnetyzm, który nie pozwala oderwać od niej wzroku. Przejdźmy jednak dalej. Niemniej ważną postacią jest tajemniczy Mężczyzna w czerni (Ed Harris), którego tożsamość niemal do samego końca miała pozostać sekretem i fabularnym twistem, który po raz kolejny przewróciłby ten serial do góry nogami. I zapewne tak by było, gdyby nie fakt, że był on tylko potwierdzeniem jednej z najpopularniejszych teorii, snutych przez internautów prawie od początku sezonu. Niemniej jednak, jeśli jeszcze nie widzieliście pierwszego sezonu Westworld i jakimś cudem udało Wam się uniknąć natknięcia się gdzieś na ową teorię, nie czytajcie kolejnych zdań. W Westworldzie śledzimy bowiem równolegle losy Williama (Jimmi Simpson) i jego przyszłego szwagra Logana (Ben Barnes). William z początku uczciwy, praworządny i wrażliwy, pod wpływem doświadczeń nabytych w parku, przeobraża się w cynicznego, brutalnego i przesiąkniętego złem gościa, którego starszą wersję zdobi twarz Eda Harrisa. I to właśnie ta kreacja jest jedną z najlepszych w tym serialu, zarówno pod względem samej postaci (przymykając oko na jego “Williamową” przeszłość), jak i aktorstwa. Harris pokazał naprawdę wielką klasę sprawiając, że każde jego pojawienie się na ekranie wywoływało niepokój i oczekiwanie na to, kto następny zarobi kulkę w łeb.

Przemek: Jakoś tak się składa w tych naszych ostatnich wspólnych Wielogłosach, że mnie w udziale przypada omówienie głównych postaci żeńskich. Fakt, że też bardziej mi się zapisują w pamięci ;). Tak więc drugą najważniejszą kobietą świata Westworld jest Maeve, o której mimochodem wspomniałem już przy okazji tych kilku słów na temat Dolores. To właśnie grana przez Thandie Newton bohaterka jest drugą, która jako robot zaczyna dostrzegać, że coś w tym świecie się nie zgadza. Obie panie nie mają jednak ze sobą żadnego kontaktu przede wszystkim z tego powodu, że jedna z nich to młoda dziewczyna z dobrego domu a druga to niezbyt grzeczna dojrzała kobieta z burdelu. No dobrze, z Saloonu ;). Maeve to ta druga i summa summarum to ona zyskuje większą władzę i większe możliwości gdy po przebudzeniu się pewnego dnia w „normalnym świecie” (na czas nazwijmy to „konserwacji”) przejmuje kontrolę nad jednym z odpowiedzialnych za jej stan techników. Nie będę się tu wdawał w głębsze szczegóły i spoilery odnośnie Maeve żeby nie psuć zabawy, powiem tylko jeszcze, że obok Bernarda, to druga najbardziej tragiczna postać serialu.

I po raz kolejny prywata, w której napisać mogę dokładnie to samo co w przypadku Dolores. Thandie Newton zagrała kapitalnie i tak jak omawiana przeze mnie wcześniej Evan Rachel Wood przykuwa do ekranu!

Michał: Nie sposób nie wspomnieć też o dwójce ludzi odpowiedzialnych za całą koncepcję parku – Bernardzie (Jeffrey Wright) i Fordzie (Anthony Hopkins). Ten pierwszy może zostać uznany za po prostu bardzo zdolnego pracownika, specjalistę z działu behawioryzmu, wszystko zmienia się jednak w momencie, kiedy związana z tą postacią zagadka zostaje ujawniona. Od tej chwili patrzy się na Bernarda zupełnie inaczej, doceniając też niuanse i smaczki dobrej gry aktorskiej Wrighta. Z kolei sir Anthony Hopkins w roli głównego dyrektora parku, Roberta Forda wypada dokładnie tak, jak można by się po nim spodziewać. Jednocześnie łagodny i elokwentny starszy pan, w którego oczach widać prawdziwie morderczą siłę. Nie boi się dążyć do celu po trupach, a jego ostateczny motyw nie jest jasny do samego końca. Ford to prawdziwie złowieszczy geniusz i każdy kto próbuje wejść mu w drogę, sądząc że to tylko niegroźny staruszek jedną nogą na emeryturze, w dość bolesny sposób przekonuje się o swojej pomyłce.

SŁOWEM PODSUMOWANIA

Michał: Westworld okazał się naprawdę świetnym serialem. Wręcz zaskakująco świetnym. Dużo było co prawda przesłanek, które mogły to zapowiedzieć (ogromny budżet, świetny pomysł wyjściowy zaadaptowany przez parę niezwykle zdolnych scenarzystów, oszałamiająca obsada), serial nadal jednak mógł okazać się klapą. Zamiast tego okazał się jedną z najlepszych produkcji tego roku, która w moich oczach przyćmiła nawet, nieco już wyeksploatowaną Grę o tron. Westworld czerpie garściami z takich kultowych tytułów jak Blade Runner, Ghost in the Shell, czy nieco nowsza Ex Machina, jednocześnie pozostając oryginalnym (choć paradoksalnie jest to remake, jednak remake stworzony właściwie od nowa, biorący oryginalny pomysł tylko jako punkt wyjścia). Założę się, że tytuł ten dość szybko wyląduje na liście seriali kultowych, chyba że, jakimś cudem, jego dalsze odsłony zepsują to wrażenie (chociaż raczej bym się tego nie obawiał patrząc na zdolności Jonathana Nolana i Lisy Joy). Szkoda tylko, że tak długo przyjdzie nam czekać na drugi sezon, twórcy zapowiadają bowiem, że zobaczymy go nie wcześniej, niż w 2018 roku!

Przemek: Nie jestem jak widać zresztą po powyższym tekście aż takim entuzjastą jak Michał, nie sposób jednak z pewnymi spostrzeżeniami się nie zgodzić. HBO już przed premierą wysoko postawiło poprzeczkę sugerując, że oto kolejny wielki hit ze znakomitą obsadą, który porwie widza bez reszty. Mogli się na tym przejechać, oj mogli i to mocno. Okazuję się jednak, że co HBO, to HBO, nie ma lipy. Świetni aktorzy, wizualna perfekcja i wielowątkowość samego serialu sprawiają, że rzeczywiście ma on potencjał na osiągnięcie statusu kultowego; czy tak się stanie? Myślę, że z odpowiedzią trzeba się jeszcze chwilę wstrzymać. Miałem moment zwątpienia i to prawie na samym początku, na szczęście ruszyłem dalej i opłaciło się! Nie uważam co prawda, że Westworld to najlepsza telewizyjna produkcja 2016, ale już do TOP3-5 bym ją zaliczył, tak więc warto, warto i jeszcze raz warto!


Fot.: HBO

  • Tekst pierwotnie ukazał się TUTAJ, na stronie www.gloskultury.pl
  • Michał (prawdopodobnie) pisał swoją część na trzeźwo.

Jeden komentarz

  • Jacek eM: dizajnuch.pl

    Z tym serialem mam trochę problem, jak z Breaking Bad – wiem, że jest dobry, widzę, że jest dobry, ale ni cholery nie czuję, że jest dobry. Oglądam, ale jakoś bez wielkiego halo, nie gryzę pazurów przed kolejnym odcinkiem i jakoś nie robi mi kisielu w majtkach. I zupełnie nie wiem, dlaczego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *