Ten o Jogurtowym Posłańcu Śmierci…
Cała historia zaczęła się tak naprawdę baaaaaardzo dawno temu, w czasach przed Internetem, modą na elektryczne hulajnogi, czy popularnością zespołu Ich Troje. Dawno, czyli grubo ponad trzydzieści lat wstecz, w dniu moich urodzin. Mniej więcej w połowie czerwca pewnego roku przed Naszą Erą w toruńskim szpitalu na Bielanach na świat przyszedł ON, czyli ja. Niemal dwa kilo żywej WAGI, kości obleczone zwisającą skórą i jakieś -7 w skali Apgar. Takie ot, chudziutkie dziecko. Chudziutkie na tyle, że mieściło się w becik w poprzek i to ze sporym zapasem. Mijały kolejne wiosny, lata, jesienie oraz zimy; minęła moda na disco, punk, dzwony, kardridże do Pegasusa, czy przyduże marynarki, a chłopiec nie…
Ten o zakupach na dziale odzieży damskiej…
Gdybym miał wyliczyć wszystkie swoje wady, nie starczyłoby stron w Wordzie, żeby to zapisać. Nieskromnie jednak mówiąc posiadam jedną zaletę – jestem dobrym bratem. No, albo przynajmniej tak sobie wkręcam, dla połechtania własnego ego. Może i lałem siostrę w dzieciństwie, ale… od tego przecież są starsi bracia! Na kim miała się nauczyć samoobrony jeśli nie na mnie? I choć moja mała sis nie powie tego głośno, to jestem bardziej niż pewien, że jest mi wdzięczna za te wszystkie kuksańce, czy dziobanie kombinerkami w oko (to akurat było przypadkowe, sorry Młoda). Tak czy siak, jestem tak zajebistym bratem, że kiedy Nati zadzwoniła z prośbą „Ej, pojedziesz mi kupić spodnie? Bo są…
Ten o tym, co wkurwia mnie najbardziej…
Generalnie rzecz biorąc, spokojny ze mnie facet. Bardzo emocjonalny, to fakt, jednak emocje te zamykam w sobie. Niewiele rzeczy mnie cieszy, za to sporo wyprowadza z równowagi. Staram się nie dać tego po sobie poznać. Pewne sytuacje potrafią wkurzyć i sprawić, że zacisnę pięści, jednak tylko jedna potrafi wkurwić mnie tak naprawdę…