Ten o porannej przebieżce…
Pamiętam jeszcze czasy świetności. Pamiętam, kiedy na WF-ie wybierano mnie do drużyny w pierwszej turze. Dziś patrząc na mój piwny bęben, trzy podbródki i szyję zlewającą się z głową, nikt nie powiedziałby: „Ooo, ten gość jest wysportowany”, sam bym tak nie powiedział. Tymczasem dawno, dawno temu, tego typu teksty nie zaskoczyłyby nikogo. Przykra sprawa, jednak w życiu każdego nadchodzi ten moment kiedy mówimy sobie: „Od dziś biorę się za siebie!” i dla mnie taki dzień nastał wczoraj.
Ten o chlebowych skrytożercach…
Coś się ostatnio zwierzęco na PisanePoPijaku zrobiło. Najpierw cierpiący na niedobór cukru, podgryzający obuwie kudłacz u boku sędziwej właścicielki. A dziś… No właśnie, a dziś ponownie zawitamy do fascynującego świata zwierząt, który tym razem reprezentować będzie ptactwo. Niby mniej hałaśliwe (nie szczeka), niby spokojniejsze, niby nie zdolne do ataku, jednak… czy aby na pewno? To kolejna historyjka z pracy, tym razem – na szczęście – bez dialogów z klientami, za to w aurze tak niecierpliwie wyczekiwanego lata. Z gorącym słońcem, którego promienie całują odkryte ciała wczasowiczów, z trzcinami zgrabnie kołyszącymi się na brzegu jeziora, z ożywczą rosą po której aż chce się BIEGAĆ o poranku przed kolejnym upalnym dniem. Tak,…