-
Ten o raju utraconym, czyli “Władca much” [recenzja]
Nie da się ukryć, że światowa literatura niejedną ma twarz. Dzielimy ją na gatunki, problematykę, wreszcie oceniamy, czy dana lektura jest – upraszczając – słaba, dobra, czy może wybitna. Jak w każdej dziedzinie, tak się składa, że tych ostatnich jest zdecydowanie najmniej. W przypadku powieści, można by takich zliczyć, sam nie wiem, kilkanaście? Może kilkadziesiąt. Wśród nich z kolei znajduje się kolejna kategoria – książki ponadczasowe. Do takich właśnie (obok choćby moich ukochanych Braci Karamazow, czy Mistrza i Małgorzaty) od jakiejś doby, zaliczyłbym wydanego po raz pierwszy w roku 1954 Władcę much, Williama Goldinga. Mocne słowa, co? Mocne, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, że ta napisana grubo ponad pół wieku…
-
Ten o “The Rain” [recenzja]
Duńskie The Rain to bez dwóch zdań najmocniej promowana majowa premiera Netflixa, a co za tym idzie, całego serialowego światka w ogóle. Choć amerykańskiemu gigantowi coraz częściej zdarza się wypuszczać w świat obrazy co najwyżej przeciętne, trzeba przyznać, że miewa ostatnimi czasy nosa do produkcji europejskich, gdzie za najlepszy przykład posłużyć mogą hiszpański Dom z papieru, czy niemieckie Dark (poszerzając perspektywę poza granice Starego Kontynentu, a wciąż nie koncentrując się na Stanach Zjednoczonych, dołożyć można również brazylijskie 3%). Tyle tylko, że wymienione tytuły europejskie nie ocierają się nawet o wizje świata postapokaliptycznego, który z kolei kojarzy się przeciętnemu widzowi z masą efektów specjalnych. Dlatego też pierwsze narzucające się pytanie brzmi:…