• TAKIE TAM

    Ten o Bożence…

    Przychodzę do roboty, zgłoszeń milionpińsetstodziewińset, że aż nie wiadomo czy się śmiać czy se podciąć żyły, ale co tam, dzień jak dzień, praca jak praca; ruszam. Jeżdżę sobie od mieszkania do mieszkania, nawet nie ma kiedy fajki odpalić, nagle kolejny ze stu telefonów dzisiejszego popołudnia. Dzwoni babka czy bym jej siostrze telewizora nie dostroił. Chciało mi się jak psu orać, ale że dobre mam serce to mówię że mogę podjechać; babka na to że zadzwoni do siostry czy jest w domu i da mi znać. Dzwoni po 5 minutach, cała zasapana, że siostra nie odbiera, już słyszę po głosie, że się zaraz rozryczy, więc mówię żeby dała znać jak siostra będzie…