-
Ten o karmniku pośrodku pokoju…
Większość z Was pewnie już wie, a cała reszta dowie się teraz, że autor tej stron, czyli ja, pracuje w firmie świadczącej usługi z zakresu… nazwijmy to „multimediów”. Nieco ponad rok temu, po serii wpisów m.in. o psie Butusiu, uroczej pani Bożence, czy plackach ziemniaczanych ZABRONIONO mi pisać o rzeczach związanych z wykonywanym zawodem. Dlaczego? Na to pytanie odpowiedzi nie poznałem po dziś dzień. Nie było tam ani adresów, ani tym bardziej danych osobowych ludzi, którym naprawiałem telewizję, bądź Internet. Uuuppsss… oj Przemek, znów się wygadałeś! W każdym bądź razie zabroniono i koniec, dlatego też większość tekstów sprzed hiszpańskiej inkwizycji jaka mnie dotknęła jest obecnie niedostępna. Szkoda. Moim skromnym zdaniem…
-
Ten o “Siedmiu minutach po północy” Patricka Nessa i Siobhan Dowd [recenzja]
Potwór to według definicji istota „stworzona już po właściwym dziele stworzenia”. Określenie to przypisuje się grupie fikcyjnych stworzeń występujących w mitologii, legendach, wierzeniach ludowych oraz literaturze grozy. Stworzenia takie zwykle cechują się przerażającym wyglądem, a także prymitywnym, agresywnym zachowaniem, często utożsamianym z wcieleniem zła. Nic dziwnego, potwory nie kojarzą się zazwyczaj z niczym przyjemnym. Taka, dla przykładu, Buka z Doliny Muminków, albo akwaryczna bestia z Loch Ness. Któż chciałby je spotkać? Prawdopodobnie jedyny pozytywny to ten, z Ulicy Sezamkowej. Nie zawsze jednak potwór to włochaty, wcinający ciastka pluszak czy wyłaniająca się z jeziora przerośnięta jaszczurka; niekiedy potwory żyją w nas samych. I to właśnie one są najgorsze; zżerają nas godzina po…
-
Ten o “Captain Fantastic” [recenzja]
Niedawno na ekranach (wybranych) polskich kin zagościł film, którego światowa premiera miała miejsce ponad rok temu. Film niezwykle ciepło przyjęty zarówno przez krytykę, jak i widzów; wreszcie film, za który wcielający się w główną rolę Viggo Mortensen otrzymał nominację do Złotego Globu oraz Oscara za pierwszoplanową rolę męską. Dlaczego więc nie w każdym multipleksie można cieszyć oko seansem Captain Fantastic? Ano dlatego, że daleko dziełu Matta Rossa (współtwórcy m.in. American psycho czy 12 małp) do hollywoodzkiej superprodukcji, która wypełni kinowe sale po brzegi, daleko do kina dla mas. Mimo to film znalazł swoich odbiorców, wśród których mnożą się głosy jakoby Captain Fantastic był istną perełką w morzu nijakości cotygodniowych premier…