-
Ten o serialu, który wciąż daje radę, czyli “Czarne lustro” [recenzja]
Wszyscy, którzy oglądają Black Mirror, wiedzą. Natomiast Ci, którzy nie oglądają dowiedzą się teraz i to właśnie dla nich pisany jest niniejszy wstęp, mianowicie… niech nie odstraszy Was cyferka „5” po napisie „season” bowiem numeracja tak sezonów jak i samych odcinków jest podczas seansów Czarnego lustra najmniej istotna. Dlaczego? Ponieważ omówię za chwilę kolejną odsłonę antologii i to w najczystszej postaci, czyli w dużym skrócie: każdy epizod to inna historia, z innymi aktorami itd., gdzie na dobrą sprawę odcinki z sezonu pierwszego mogłyby zadebiutować w piątym i na odwrót. Jedynym spoiwem wszystkich opowiadanych historii jest ich przesłanie, które w tym konkretnym przypadku oznacza zobrazowanie tego w jak złym kierunku zmierzamy…
-
Ten o bohaterach XXI wieku, czyli “The Umbrella Academy” [recenzja]
Przyznam się bez bicia, że na dobrą sprawę nie mam pojęcia, od czego zacząć, bowiem tak “grubo” zakrojonej akcji promocyjnej, a zarazem takich oczekiwań do spełnienia, nie miał przed sobą jeszcze chyba żaden serial. Dlatego może i to właśnie będzie dobrym punktem wyjścia, skoro gdy do wymienionych dodamy jeszcze sygnaturę Netflixa, otrzymamy popkulturowy projekt naszych czasów, godny XXI wieku, określający zarówno jego zalety, jak i wady. Mamy tu przecież gigantyczną w zasięgi platformę, która szturmem podbiła świat, a której oryginalne obrazy coraz częściej spotykają się z kpinami tak samych (co bardziej wybrednych) widzów, jak i telewizyjnego środowiska. Netflixowi zarzucane jest głównie pójście w ilość, zamiast jakości. Wszystko pięknie opakowane, dostępne…
-
Ten o chlebowych skrytożercach…
Coś się ostatnio zwierzęco na PisanePoPijaku zrobiło. Najpierw cierpiący na niedobór cukru, podgryzający obuwie kudłacz u boku sędziwej właścicielki. A dziś… No właśnie, a dziś ponownie zawitamy do fascynującego świata zwierząt, który tym razem reprezentować będzie ptactwo. Niby mniej hałaśliwe (nie szczeka), niby spokojniejsze, niby nie zdolne do ataku, jednak… czy aby na pewno? To kolejna historyjka z pracy, tym razem – na szczęście – bez dialogów z klientami, za to w aurze tak niecierpliwie wyczekiwanego lata. Z gorącym słońcem, którego promienie całują odkryte ciała wczasowiczów, z trzcinami zgrabnie kołyszącymi się na brzegu jeziora, z ożywczą rosą po której aż chce się BIEGAĆ o poranku przed kolejnym upalnym dniem. Tak,…