-
Ten o żałobie w Brytyjskim stylu, czyli “After Life” [recenzja]
To mój pierwszy występ komediowy od siedmiu lat, jeśli nie liczyć Złotych Globów. Nie liczyłbym. Złote Globy to inna historia. Zupełnie inny nastrój. Dwieście milionów widzów na całym świecie. I to na żywo. To ekscytujące. Jednak przy takiej skali robi się trochę sztywno. Ludzie są inni, wszyscy blogują. Wszyscy piszą: „- Czuję się urażona! – Dlaczego? – Bo powiedział coś strasznego – Powiedział wiele strasznych rzeczy – Tak, ale tę odebrałam osobiście”. Tak to działa z obrażaniem, chodzi o osobiste odczucia. Nie przejmuję się konsekwencjami. Moja dziewczyna, Jane, martwi się tymm co o mnie piszą, i pyta: „- Coś Ty powiedział? – Bez obaw Kochanie, nie wejdą nam do domu.…
-
Ten o naszym świętym mocarstwie, czyli “Bracia Karamazow” [recenzja]
Wielu recenzentów cierpi na niezrozumiałe dla mnie schorzenie, które osobiście nazwałem sobie „Cóż więcej?”. Wygląda to mniej więcej tak, że w przypadku dzieł klasycznych pokroju Mistrza i Małgorzaty, Roku 1984, Nad Niemnem, Dziwnych losów Jane Eyre, czy miliona innych tytułów rozpoczynają tekst słowami: „Cóż więcej można powiedzieć o tak wielkiej książce, czego jeszcze nie napisano?”. Trzęsie mnie nie samą myśl o tej dziwnej chorobie. Jak to „Cóż więcej”? Wszystko! Jako, że powieść, o której mam zamiar naskrobać tu kilka zdań, również zalicza się do klasyków, to zanim jeszcze się rozkręcę uczciwie wszystkich uprzedzę: Bracia Karamazow są literaturą przez duże „L”, moja ocena tejże książki to dziesięć na dziesięć, a oddając…
-
Ten o “Siedmiu minutach po północy” Patricka Nessa i Siobhan Dowd [recenzja]
Potwór to według definicji istota „stworzona już po właściwym dziele stworzenia”. Określenie to przypisuje się grupie fikcyjnych stworzeń występujących w mitologii, legendach, wierzeniach ludowych oraz literaturze grozy. Stworzenia takie zwykle cechują się przerażającym wyglądem, a także prymitywnym, agresywnym zachowaniem, często utożsamianym z wcieleniem zła. Nic dziwnego, potwory nie kojarzą się zazwyczaj z niczym przyjemnym. Taka, dla przykładu, Buka z Doliny Muminków, albo akwaryczna bestia z Loch Ness. Któż chciałby je spotkać? Prawdopodobnie jedyny pozytywny to ten, z Ulicy Sezamkowej. Nie zawsze jednak potwór to włochaty, wcinający ciastka pluszak czy wyłaniająca się z jeziora przerośnięta jaszczurka; niekiedy potwory żyją w nas samych. I to właśnie one są najgorsze; zżerają nas godzina po…