-
Ten o dobrych Niemcach, czyli “Złodziejka książek” [recenzja]
Istnieją w świecie popkultury tematy przemielone przez różnorakich artystów na tysiąc różnych sposobów; tematy, których lepiej nie dotykać, chyba, że ma się na nie swój oryginalny pomysł i wiarę, że ten właśnie sposób opowiedzenia historii, będzie czymś rzucającym na daną kwestię zupełnie nowe światło. Wiarę taką musiał posiadać kilkanaście lat temu australijsko-niemiecki pisarz Markus Zusak podejmując próbę zmierzenia się z jednym z najcięższych tematów w historii – Holokaustem, czy mówiąc oględniej, z przedstawieniem II wojny światowej z perspektywy mieszkańców hitlerowskiej III Rzeszy. Zdaniem wielu była to próba udana, bowiem wydana w 2005 roku Złodziejka książek z miejsca stała się globalnym fenomenem i jest nim po dziś dzień, doczekując się w…
-
Ten o globalnym ociepleniu…
Zapewne nikt z Was już nie pamięta, bo i po co mielibyście zaprzątać głowy tak nieistotnym faktem, skoro ja sam ledwo sobie o nim przypomniałem. O czym? O wpisie sprzed niemal trzech lat. W lutym 2017 światło dzienne ujrzał bowiem tekst pt.: Ten o wyśnionym przeznaczeniu…, czyli krótka historia powracającego do mnie niczym bumerang, niezbyt optymistycznego snu, który to nawiedza mnie regularnie od jakichś piętnastu lat. I tutaj mały SPOILER, mianowicie… śni mi się mój pogrzeb. Podlinkowany wyżej wpis nie jest dobry. Ba, to jedno z największych gówien w historii tego bloga! Ani to ładne, ani składne i w ogóle jakieś takie smętne. Powiem szczerze: nawet mnie bolą oczy od…
-
Ten o Jogurtowym Posłańcu Śmierci…
Cała historia zaczęła się tak naprawdę baaaaaardzo dawno temu, w czasach przed Internetem, modą na elektryczne hulajnogi, czy popularnością zespołu Ich Troje. Dawno, czyli grubo ponad trzydzieści lat wstecz, w dniu moich urodzin. Mniej więcej w połowie czerwca pewnego roku przed Naszą Erą w toruńskim szpitalu na Bielanach na świat przyszedł ON, czyli ja. Niemal dwa kilo żywej WAGI, kości obleczone zwisającą skórą i jakieś -7 w skali Apgar. Takie ot, chudziutkie dziecko. Chudziutkie na tyle, że mieściło się w becik w poprzek i to ze sporym zapasem. Mijały kolejne wiosny, lata, jesienie oraz zimy; minęła moda na disco, punk, dzwony, kardridże do Pegasusa, czy przyduże marynarki, a chłopiec nie…