-
Ten o głosie, w który warto się wsłuchać, czyli “Okja” [recenzja]
Rozpocznę niniejszą recenzję dokładnie tak samo jak zacząłem polecający Okję wpis na Facebooku. Otóż zaledwie trzy dni temu niejaki Bong Joon-ho, reżyser rodem z Korei Południowej, zgarnął jedną z najważniejszych branżowych nagród – Złotą Palmę na Festiwalu Filmowym w Cannes. Do rywalizacji stanęło dziewiętnaście produkcji, w tym m.in. najnowsze obrazy Quentina Tarantino, czy Pedro Almodovara, jednak żaden z dwóch ubóstwianych przez miliony widzów na całym świecie twórców nie mógł cieszyć się finałowym triumfem. Ten przypadł w udziale, jak już wspomniałem, Koreańczykowi za obraz zatytułowany Parasite. Żaden ze mnie ekspert z dziedziny południowokoreańskiej kinematografii, dlatego nie będę nawet próbował ukrywać, że dopiero po tak znaczącym sukcesie jak wspominana Złota Palma, postanowiłem…
-
Ten o strzelaniu śmiechem, czyli “Brooklyn Nine-Nine” [recenzja]
Niemal równo rok temu, bo dwudziestego maja 2018, fani komedii na całym świecie zamarli, a Internet zalała fala petycji. Tak, wszyscy Wy narzekający na finałowy sezon Gry o tron, nie byliście pierwsi ze swoim płaczem, z tą jednak drobną różnicą, że łzy sprzed roku były uzasadnione. Czyje poduszki trzeba było nad ranem suszyć z gorzkich łez? Fanów zdecydowanie najlepszego (oczywiście wyłącznie moim skromnym zdaniem) serialu komediowego jaki ma obecnie do zaoferowania telewizja, czyli Brooklyn Nine-Nine! Dwudziestego maja ubiegłego roku zakończył się bowiem piąty sezon przebojowej produkcji stacji FOX, a ta w związku z niezadowalającym włodarzy poziomem oglądalności, postanowiła skasować policjantów z 99. posterunku z anteny! Natychmiast Sieć zalana została apelami…
-
Ten o teatrze dwóch aktorek, czyli “Obsesja Eve” [recenzja]
Po obejrzeniu ostatniego odcinka pierwszej serii serialu sam Stephen King napisał: KILLING EVE: The rare pleasure of watching a cast and crew that gets everything—every little thing—absolutely right. Co w wolnym tłumaczeniu oznacza, iż zdaniem Króla Horroru Obsesja Eve to rzadko spotykany przypadek, w którym prawdziwą przyjemnością jest możliwość oglądania na ekranie ekipy robiącej wszystko jak należy. I choć pisarz z Maine delikatnie – mówiąc kolokwialnie – „popłynął”, trudno nie podzielać jego zachwytów. Oparty na motywach cyklu powieści Villanelle, pióra Luke’a Jenningsa, ośmioodcinkowy miniserial (który prawdopodobnie przedłuży swój żywot na ekranie) to jedno z największych i najbardziej pozytywnych zaskoczeń wiosennej ramówki w Stanach Zjednoczonych. Ciotka Petunia z Harry’ego Pottera, Martin…