-
Ten o naszym narodowym skarbie, czyli “Lalka” [recenzja]
W kraju nad Wisłą, każdy mówi mi na ty. A moje nazwisko to czytany głośno szyld – śpiewa w jednym ze swych największych hitów Dawid Podsiadło. Tymczasem w tym samym kraju, nad tą samą Wisłą, nie ma chyba pełnoletniej osoby, która nie słyszałaby o Lalce, pióra Bolesława Prusa. Najczęściej trafiamy na nią w szkole średniej, gdzie wspomniana powieść jest jedną z obowiązkowych lektur. Jedni pochłaniają ją jak zaczarowani, inni kręcą nosem, zrażeni na samą myśl, że to książka, którą każe się im czytać; kolejni (jak ja) biorą się za tę perełkę niemal 20. lat po opuszczeniu szkolnych murów. Jakby jednak nie patrzeć – sam tytuł znany jest niemal wszystkim, bo…
-
Ten, w którym film przebija książkę, czyli “Ojciec chrzestny” [recenzja]
Film nazywany jest kultowym i znaleźć go można w górnej części tabeli wszystkich liczących się branżowych rankingów. Nie inaczej sprawa ma się z literackim pierwowzorem historii, którą zna chyba każdy. I choć wstyd się przyznać, muszę to zrobić, by cały niniejszy tekst miał jakikolwiek sens: Jeszcze dwa dni temu, miłośnikowi popkultury takiemu jak ja, opowieść o losach rodziny Corleone była w dużej mierze obca. Dziwne to o tyle, że nie mam nic przeciw kinu gangsterskiemu, ba, zdarzają się w tym gatunku dzieła, które kocham miłością prawdziwą, jak chociażby Kasyno, czy Wściekłe psy. Nie jest też oczywiście tak, że o samej historii nie wiedziałem nic, w końcu do samego filmu podchodziłem…
-
Ten o wyciąganiu wniosków, czyli “Spisek przeciwko Ameryce” [recenzja]
Każdy kto choć pobieżnie śledzi ciekawostki ze świata szeroko pojętej (pop)kultury, ten wie, że raz na jakiś czas, taki czy inny twórca filmowy przenosi na ekrany, dzieło innego twórcy – pisarza. Ba, ekranizacje kolejnych powieści, to bardzo bogata i płodna gałąź przemysłu filmowego/telewizyjnego, a my – widzowie – co chwila zalewani jesteśmy kolejnymi tytułami. Problem jednak w tym, że spora część tego typu produkcji zawodzi, ponieważ ktoś po prostu źle to zrobił (patrz Mroczna wieża), albo najzwyczajniej materiał wyjściowy, czyli sama książka, nie jest na tyle dobry, by skleić z niego coś ciekawego. Na szczęście zdarzają się również ekranizacje udane i o takiej traktował będzie niniejszy tekst, bowiem Spisek przeciwko…