• TAKIE TAM

    Ten o Share Week 2017…

    Jak mawia stare polskie przysłowie: „Jeśli wejdziesz między wrony, musisz krakać jak i one”; jak mawiała mi mama kiedy miałem lat dziesięć: „A jak wszyscy będą chcieli skoczyć z mostu to też skoczysz?”. Kiedy po raz pierwszy usłyszałem o tej akcji, pomyślałem: „Eee, nie będę się w takie coś bawił, nie róbmy jaj”. Jednak po jakiejś chwili doszło do mnie, że może to wcale nie jest taki zły pomysł. SHARE WEEK. Czym jest SHARE WEEK? Taka sobie akcja, w której blogerzy polecają innych blogerów, głosy gdzieś się zapisują, ktoś to później zlicza i blablabla – summa summarum ktoś wygra, zyska plus sto do fejmu i generalnie się ucieszy. Ja nie…

  • KONKURS,  KSIĄŻKA

    [ZAKOŃCZONY] Serialowy konkurs z “Wielkimi kłamstewkami” Liane Moriarty [KONKURS]

    A jednak cuda rzeczywiście się zdarzają. O potędze mego słomianego zapału niedokończone diety i postanowienia regularnego odwiedzania siłowni mogłyby pisać książki. Olałem w życiu tyle górnolotnych pomysłów na bycie lepszym człowiekiem, że nie jestem w stanie ich nawet zliczyć. Tymczasem SZOK! Szok i niedowierzanie, ponieważ założony trzy miesiące temu blog nadal istnieje, wciąż mam pomysły na nowe teksty i chce mi się je pisać, ba, sprawia mi to frajdę! Szesnastego grudnia ubiegłego roku pełen obaw, za pomocą Facebooka poinformowałem znajomych, że w dniu dzisiejszym wystartowało pisanepopijaku.pl. Nie spodziewałem się wielkiego odzewu. Minął kwartał, a mi łzy wzbierają w oczach. Ponad 400 polubień na fejsie (to 3 razy więcej niż mam…

  • TAKIE TAM

    Ten o wyśnionym przeznaczeniu…

    Dawno, dawno, temu kiedy Internet w Polsce zaczynał dopiero raczkować, a jego użytkowników zalała pierwsza fala blogów, myślałem sobie, że to niezła siara prowadzić takiego bloga; uważałem, że blog to opcja dobra dla zbuntowanych, zakompleksionych nastolatek. Tak, byłem głupi (i nie twierdzę bynajmniej, że nadal nie jestem). Strona tego typu kojarzyła mi się z zamkniętym na malutką, srebrną kłódeczkę w kształcie serca różowym pamiętniczkiem, schowanym głęboko pod łóżkiem z baldachimem. Z tą tylko różnicą, że zamiast małego zeszytu był komputer, zamiast paskudzących kartki kleksów z atramentu – klawiatura, a zamiast schowka pod łóżkiem – cały świat, przed którym dany bloger się uzewnętrznia. Co to w ogóle za bzdurny pomysł? –…