PUBLICYSTYKA,  RECENZJE,  SERIAL

Szaleństwo, w którym jest metoda, czyli przed finałowym odcinkiem “Gry o tron” [7 powodów!]

Niemal równo miesiąc temu, na łamach PisanePoPijaku ukazał się tekst zatytułowany Miłość, śmierć i smoki, czyli teorie przed finałowym sezonem „Gry o tron”. Jak wiadomo, w związku z faktem, że mamy tu do czynienia z najpopularniejszym serialem wszech czasów, a zarazem opowieścią, o której po siedmiu sezonach nadal nie było wiadomo, czym właściwie jest i w jakim zmierza kierunku, fanowskich teorii rozlewało się w sieci bez liku! Można było je liczyć na setki. Co za tym idzie, część z „teorii” lub nazywając rzecz po imieniu „zachcianek fanów” zakrawała o kpinę, jednak nie było powodu by się czepiać, w końcu to Gra o tron! Czy okaże się historią walki dobra (żywi) ze złem (Nocny Król)? A może to opowieść polityczna o żądzy władzy? Czy koniec końców Bran mrugnie okiem i cały świat Pieśni Lodu i Ognia zniknie? A przecież są jeszcze smoki! Może tylko one przetrwają? Wbrew pozorom większość z wymienionych nadal jest możliwa, choć w tekście sprzed miesiąca starałem się skupić na tych teoriach, które mnie samemu najbardziej przypadły do gustu, bo co chyba oczywiste, wcześniejszemu wpisowi daleko było do obiektywnych. Uprzedzam więc z góry, że tak samo będzie i teraz. W końcu po to zakładałem bloga, żeby m.in. pisać o tym co mnie pasjonuje, prawda? 😉 A tak się składa, że pasjonuje mnie historia zrodzona w umyśle George’a R.R. Martina. Przez ostatnie przeszło cztery tygodnie nie mogłem spać po nocach, myśląc o tym co wydarzy się w Game of Thrones! Tak, jestem fanatykiem i nie jest mi z tego powodu głupio, wręcz przeciwnie, jestem dumny z trzymania kciuków za najlepszą rzecz jaka przydarzyła się telewizji. Nie zasnąłbym również do czasu premiery ostatniego odcinka, a to za sprawą (nieuzasadnionego moim zdaniem) hejtu jaki wylany został na twórców serialu. Spokojnie, nie jestem ślepy na błędy, jednak moda na drwiny i super śmieszne memy to jedno, czym innym jest jednak bezmyślne papugowanie durnych komentarzy z Internetu. I właśnie dlatego powstał niniejszy tekst, a w nim kilka słów o poziomie finałowego sezonu, niedociągnięciach i oczekiwaniach względem finału finałów!

1. Wszystko “źle”!

Zacznę od kwestii, która doprowadza mnie dosłownie do białej gorączki, a więc hejtu wylewanego na twórców serialu, panów Benioffa oraz Weissa, czyli tzw. „DeDeków”. Zaznaczam raz jeszcze, że jest to moja prywatna opinia i rzecz jasna nie musicie się z nią zgadzać, na szczęście mam w tym wolnym (jeszcze) kraju prawo do własnego zdania i dzięki Bogu, nie jestem w nim odosobniony w całym tym Oceanie jojczenia i postękiwania. W tym punkcie opowiem o wszystkim z grubsza, w następnych skupię się na szczegółach.

Zacznijmy więc od pierwszego i największego zarzutu – showrunnerzy idą na skróty. I tu po części mogę się zgodzić. Fakt, że niektóre sceny nawet ja kwituję westchnieniem. Mało tego – uważam, patrząc z perspektywy jednego odcinka do końca – że serial powinien zostać rozłożony na jeszcze jeden sezon. I nie mówię tutaj o dorzucaniu kolejnych treści, a biorąc pod uwagę to co zaprezentowano nam w pięciu dotychczasowych epizodach sezonu ósmego. Większość wątków prawdopodobnie powinna zostać bardziej rozbudowana, chociażby ze względu na takie drobiazgi jak podróż, którą po rozbiciu przez Eurona musiała przebyć Daenerys, by znaleźć się pod bramami Królewskiej przystani. I to jest fakt – serial powinien być dłuższy. Nie zmienia to jednak innej kwestii, a mianowicie czepiania się każdego fabularnego rozwiązania, każdej sceny, każdej miny danego aktora w takiej a takiej scenie. Paranoja! Nie chcę się tu Broń Boże wywyższać, jednak przeczytałem wszystkie książki z uniwersum PLiO, cały serial (poza ostatnim sezonem oczywiście) oglądałem już siedem razy, więc kiedy słyszę o tym jak źle były bronione mury (bo przecież każdy widz HBO jest teraz znawcą od obrony fortec przed smoczym nalotem. Nie od dziś wiadomo, że w roku 2019 taktyka ostrzeliwania smoków jest czymś równie powszechnym jak Pepsi w sklepowej lodówce) i inne tego typu – za przeproszeniem – pierdoły, to serce się ściska. Wszystkim malkontentom proponuje obejrzenie Gry o tron od początku, do czego jeszcze zresztą wrócę, póki co napiszę jeszcze, że większość reakcji na finałowy sezon woła o pomstę do nieba! Gdyby teraz, w ostatnim sezonie zabity został Ned Stark i mielibyśmy identyczną akcję jak w 9. odcinku serialu, większość „fanów” pisałaby teraz „Ale jak to? Ned dał się tak podejść? Żenada, ten serial się skończył”. Gdyby w tym sezonie odbyły się Krwawe gody, reakcja byłaby następująca: „Robb wygrał tyle bitew i dał się jak uczniak podejść na weselu? Kto pisze te scenariusze??!! Dla mnie ten serial już nie istnieje”. Gdyby Joffrey został otruty teraz, oto reakcja większości „fanów”: „I co, nikt nie sprawdził jedzenia przed królem? I niby on jeden zmarł, a reszta żyje i nawet nie wiadomo kto zabił? Gdzie realizm, pytam? To już nie jest ten serial co kiedyś”. Łapiecie? Jeśli nie, oto przykłady…

2. Nawet kiedy Gra o tron zaskakuje, wciąż jest “źle”.

Tutaj najlepszymi przykładami będą dwa z przedostatniego epizodu numer pięć. Po pierwsze – Cersei oraz Jaime i śmierć w podziemiach. I w tym momencie, szczerze przyznaję, że mało nie padłem ze śmiechu czytając wypociny różnych mniej lub bardziej rozpoznawalnych „krytyków” oraz części widowni. Mianowicie, kiedy coś dzieje się zgodnie z przewidywaniami (Cleganbowl) to też nie jest dobrze, bo „przecież to było wiadomo od dawna!” natomiast kiedy GoT zaskakuje jak chociażby w przypadku śmierci Cersei to… również jest źle, bo nie jest tak, jak wymarzyli sobie widzowie. Śmiech na sali 🙂 Czy rzeczywiście lepszym wyjściem byłaby śmierć z ręki Jaime’iego lub Aryi? Czy wtedy lud byłby zadowolony? Oczywiście, że nie! Wtedy również padałyby hasła pokroju: „przecież to było wiadomo od dawna”. I o ile może nie do końca popieram, ale rozumiem żal tych, którzy „przejechali się” na Złotorękim rycerzu, o tyle… czy śmierć tej dwójki (umarli razem, tak jak razem sie narodzili), która jak się okazało, naprawdę szczerze się kochała i scena niczym z Szekspirowskiego dramatu była złym wyjściem? Jeśli ktoś uważa, że tak, to po pierwsze – musiał najwyraźniej przegapić pierwsze siedem sezonów i POWRACAJĄCY CO CHWILA wątek uczucia między dwójką rodzeństwa (nawiasem mówiąc okazało się, że całe rodzeństwo Lannisterów darzyło się – tym razem mniej kazirodczym – uczuciem, ale to oczywiście też jest „złe” bo gdzie Tyrion miał głowę ratując brata!!? – zapytają hejterzy, a ja odpowiedź pominę milczeniem), po drugie kiedy ostatnio sprawdzałem to Gra o tron zabiła z zaskoczenia Neda, Tywina, Robba i kilka innych ważnych postaci, w okolicznościach co najmniej zaskakujących, więc, czy naprawdę lepszym rozwiązaniem dla scenarzystów byłoby WBREW DUCHOWI SERIALU tym razem zrobić wszystko tak jak wymyślił ktoś w Internecie?

Pod ten punkt podepnę jeszcze Varysa. I tu ja sam przyznam się do błędu, bo w przeciwieństwie do większości widzów, potrafię się przyznać. W tekście sprzed miesiąca pisałem o tym, że być może poznamy motywy znającego wszystkie sekrety Westeros eunucha. Tymczasem prawda jest taka, że znaliśmy je od samego początku, a koniec jaki spotkał Varysa, był dokładnie tym czego należało się spodziewać. Wielu „płacze” nad postacią, ale spójrzmy faktom w oczy – mówimy o bohaterze, który ciągle knuł (w dobrej wierze, do czego jeszcze wrócę, ale jednak knuł) i … został zdradzony. Czy zdrada w Grze o tron rzeczywiście jest aż tak zaskakująca? Nie wspominając już o tym, że jak pokazała pierwsza scena przedostatniego odcinka, Varys próbował otruć Daenerys i kto wie, czy to się jeszcze nie powiedzie. Mało tego, jest niemal pewne, że list w trakcie pisania którego został pojmany, nie był pierwszym z takich listów i to prawdopodobnie również przysłuży się jeszcze sprawie, jednak o tym pod koniec wpisu. Summa summarum: TRZECIOPLANOWA postać, która chciała z dobrego serca służyć Królestwu ginie, ponieważ stanęła na drodze szaleńca uzbrojonego w smoka, uprzednio rozsyłając po kontynencie wieść o szaleństwie domniemanej królowej. Jeśli ktoś nadal widzi tu jakieś niejasności, chętnie przeczytam opinię w komentarzu 🙂

3. Maaaaaaadness!

To o czym teraz napiszę, uważam za największy „fanowski” absurd jaki można było powiedzieć po odcinku numer 5. Mianowicie zaskoczenie, czy oburzenie faktem, iż Danka zaatakowała niewinnych ludzi i spaliła wszystko jak leciało. Nie chcę używać tak mocnych słów, jednak skoro oponenci pracy wykonanej w finałowym sezonie mogą mocno, to chyba i ja mogę, prawda? 😉 Napisze więc prosto z mostu – jeśli kogokolwiek zaskoczyło co lub w jaki sposób się stało, nie powinien nazywać siebie fanem Gry o tron, bo to najzwyczajniej policzek wymierzony prawdziwym fanom. Proponuje zapoznać się najpierw z tym krążącym po sieci OD LAT filmikiem, w którym znajdziecie zdania podszeptywane Dance, zdania które sama wypowiadała, zmienność jej nastrojów i ABSOLUTNĄ ŻĄDZĘ WŁADZY! Dobra, najpierw filmik, później jeszcze kilka słów ode mnie…

Daenerys Targaryen || Mother of Dragons [10.000+ SUBS]

I jak? Udało Wam się policzyć ile razy padł zwrot „with FIRE and BLOOD”? Policzyliście ile razy Jorah musiał wskazywać Dany drogę inną aniżeli przez siłę i okrucieństwo? W powyższym filmiku pada kilka kluczowych fraz dla całej historii, jak między innymi: „- Jestem królową, nie rzeźnikiem. – Wszyscy królowie muszą być rzeźnikami”, czy wstawka o „łamaniu koła” (i tu również podkreślam, bo mam zamiar do tego zdania wrócić pod koniec tekstu). Daenerys od zawsze wmawiano, że jest wielka, silna, ostatnia z najpotężniejszego z rodów. I choć już wcześniej miewała przebłyski szaleństwa (w filmiku również nazwana jest „szaloną” a i gdy wyzwalała miasta w Essos, zostawiała po sobie przybitych do pali Panów, zresztą przykłady można by mnożyć). Wybierając się do Westeros miała dobre intencje i wierzyła, że tak jak w Essos zostanie przywitana radosnymi okrzykami oraz uwielbieniem, tymczasem nie zdążyła się jeszcze dobrze rozejrzeć w lewo i prawo, a straciła dwa smoki (o tym zaraz), przyjaciółkę, znaczną część armii, jedynego człowieka, który trzymał ją w ryzach, dowiedziała się, że wcale nie jest (jak sądziła przez całe życie) prawowitym władcą Westeros, a dodatkowo nieufna Północ pokazała jej środkowy palec. Więc błagam wszystkich hejtujących – zlitujcie się, nawet nie nade mną, czy serialem, ale nad własną inteligencją i spostrzegawczością. Zaznaczam, że nie piszę tego złośliwie, naprawdę. Umówmy się – Miała prawo się wk…! No i miała smoka. Osobiście byłbym zawiedziony gdyby patrząc na to jak kreowana była Daenerys, nie spaliła ona Królewskiej przystani do ostatniej drzazgi! Dlaczego nie? Bo niewinni obywatele? Autentycznie uśmiecham się pisząc te słowa, bowiem jeśli ktoś po tym co spotkało Dankę, po powtarzanym niemal od początku „I will take what is mine with Fire and Blood” spodziewał się, że Srebrnowłosa odpuści słysząc dzwony, to nie mam pojęcia, czy to zwykły przypadek, dezorientacja, czy odbiło się po ośmiu latach czkawką wychodzenie do toalety na scenach z Matką Smoków? 🙂 Mówcie co chcecie, ale według mnie, w tym szaleństwie jest metoda! 😉 Aaaa i jak już tu jesteśmy – Wśród fanów furorę robi teraz taki śmieszek: “Przyznać się kto kilka sezonów temu dał córce na imię Daenerys? xD “. I nie kumam z czego zaciesz, bo ja we wtorek dumnie nosiłem koszulkę z herbem Targaryenów na piersi 🙂 . To jest Gra o tron, nie festiwal ziewania!

4. Burn them all!!!

Przechodzimy oczywiście do smoków. Dwóch. I pierwszego, najpopularniejszego zarzutu i obiektu drwin „fanów”; zarzutu, który aż przykro mi wyjaśniać, bo chyba pewne rzeczy – zdawało by się – są oczywiste. Tak więc: „Hahahaha, czyli jednak smok umie skręcać? Poprzedni nie umiał 😀 hahahha”. Masa podobnych komentarzy pojawiła się w Internecie, a mnie najzwyczajniej opadają ręce. Może więc napiszę najprościej jak się da: „Pierwszy” ze smoków leciał za swą panią, spokojnie, ot tak. Nagle dostał dwa szybkie strzały, z których nie miał jak się podnieść, ani jak zareagować. I tak, sam przyznaję, że wielką wtopą jest tłumaczenie pt.: „Dany ZAPOMNIAŁA o flocie Eurona”. Jeden z największych WTFucków tego sezonu i z powodu „zapomnienia” śmieszki mogę zrozumieć. Nie zmienia to faktu, że drwiny z tego jakoby „jeden smok umiał skręcać, a drugi nie” zahaczają o poziom przedszkola jeśli mam być szczery. Tak więc raz jeszcze, żeby wszystko było jasne: Zarówno latać jak i skręcać umiały oba smoki, tyle, że jeden z nich został zaskoczony i z dwiema GIGANTYCZNYMI strzałami w ciele raczej nie mógł zbyt wiele zrobić. Co innego smok lecący pod swoją panią z żądzą – za przeproszeniem – rozpierdolu! Nie wiem nawet w jaki sposób można to wytłumaczyć jaśniej 🙂 Komentarze, takie jak ten o skręcaniu były jednymi z kilku, które sprawiły, że jeszcze bardziej zacząłem wątpić w ludzkość 🙂 Na marginesie dodam jeszcze odpowiedź na kolejny zarzut, czyli „I nagle 20 tysięcy żołnierzy Złotej Kompanii załatwił jeden smok?”. Wszystkim zaskoczonym polecam zerkniecie na poprzedni sezon i serię scen, w których Daenerys zmiata z powierzchni kilka tysięcy Nieumarłych, w przeciągu dwóch sekund. Oczywiście mogę się mylić co do wydajności smoka, z drugiej strony skoro jak widać wszyscy teraz znają się na smokach, to dlaczego ja miałbym się nie znać? 🙂

5. Arya Stark Superstar

Tutaj mam dosyć sporą satysfakcje. Od początku sympatyzowałem z Aryą i już kilka lat temu zasiadła ona wygodnie na tronie. Na moim tronie ulubionych bohaterów popkultury. Z delikatnym uśmiechem wspominam jak na jednym z portali pisałem wspólny tekst zresztą redakcji i co chwila pojawiały się uszczypliwości w stylu „Przemek, prawda jest taka, że twórcy stracili pomysł na te postać”, „Mała Lady Mormont jest fajniejsza”. Ja jednak uparcie trzymałem się tego, że wszystkie te treningi i cała droga jaką przeszła Arya, nie były bezcelowe, miały większe znaczenie niż się spodziewano. Na dobrą sprawę, obojętnie jak zakończy się cała historia, nawet gdyby Bran cofnął czas o kilka stuleci, Arya i tak będzie największym wygranym tej opowieści. Okazało się, że nauki w Domu Czerni i Bieli, były jednym z najważniejszych wątków całej serii! To właśnie dzięki naukom Ludzi Bez Twarzy, oraz – wcześniej – Syrio Forela, jeśli spojrzymy na całość obiektywnie – to Arya była jedyną osobą zdolną pokonać Nocnego Króla! Pozwolę sobie zacytować jedną z lekcji, którą sama wpajała sobie młoda Starkówna: „Swift as a deer, QUIET AS A SHADOW, Quick as a snake”. Tutaj, tak samo jak w przypadku zaskoczenia tym co zrobiła Daenerys, niezrozumieniem postaci (tym razem Aryi) było pisanie, że „nie zjawia się na naradach przed walką” czy szok po zabiciu Nocnego Króla i komentarze w stylu „a ona z Matrixa się wzięła?”. Nie, nie wzięła się Matrixa 🙂 Była cicha jak cień i szybka jak wąż, co zresztą widać na chwilę przed ciosem, który zadała Królowi – na kilka sekund przed WIADOMO CZYM, jeden z Nieumarłych odwraca głowę sugerując, że ktoś koło niego przebiegł niemal niezauważalnie („A jak to się stało, że nikt z trupów jej nie powstrzymał??!! Kto pisał ten dziurawy scenariusz??!!”. Nie wiem, być może ten kto uważnie przyglądał się rozwojowi postaci, ale to wyłącznie mój domysł 🙂 ). Mamy więc Aryę Stark Superstar i do jej przyszłych losów jeszcze wrócę, jednak na chwilę cofnijmy się w czasie, choć sam nie wiem o ile. Mianowicie – co było pierwszy wielkim zgrzytem w finałowym sezonie? UWAGA: Śmierć Nocnego Króla i sposób w jaki do niej doszło. Chociaż wielu „fanów” nie pisze tego wprost, jednoznacznie wynika to z ich reakcji: Prawda jest taka, że większość widowni – o ironio – liczyła nie na realizm a fantasy w postaci przejścia NK przez Winterfell, dlatego śmierć przywódcy Nieumarłych była dla sporej części odbiorców niemiłym zaskoczeniem. Teraz Ci sami ludzie odwracają się od serialu, bo „mury były źle bronione” 😉 Wnioski wyciągnijcie sami. Zresztą wracamy tutaj również do kwestii sprawdzania się fanowskich teorii, a zaskoczeń jakie od zawsze serwowała Game of Thrones. Wielu liczyło na to, iż Jon zabije największego antagonistę. Wszyscy Ci narzekający uważają, że bardziej spoko byłoby, gdyby potwierdziła się snuta od lat teoria, czyli Snow wyciągnąłby szabelkę i zaciukał „tego złego”. Tymczasem twórcy ponownie zaskoczyli (choć przypomnę – do czasu interwencji Aryi Nocny Król miał wszystko pod kontrolą – Snow koniec, Winterfell koniec, to było świetnie rozegrane! choć – oczywiście – też „źle” 😉

6. Nawet memy miał słabe

Słowa danego na początku tekstu dotrzymam i wymienię rzeczy, które mnie osobiście (przynajmniej póki co) zawiodły. O jednej, czyli zapominalskiej Danucie już wspomniałem. Pora na dwie kolejne, a owymi dwiema kolejnymi są dwie postaci. Nie, nie będzie to Yara (do tej pory zachodzę w głowę jakim cudem wielu uważa, że to „zmarnowany potencjał” skoro potencjału nie było tam nawet przez sekundę 🙂 ). Jednak niedaleko pada jabłko… i tak oto pojawia się Euron. Bohater całkowicie zbędny, irytujący i fatalnie zagrany! Nie odpowiadał mi on również w książkach, więc być może jestem stronniczy, jednak zakładając, że miał on wypełnić lukę po Joffreyu, czy Ramsayu, wcielając się w kolejny czarny charakter, trzeba jasno powiedzieć, że była to próba gorzej niż nieudana. I nie chodzi tu nawet o bójkę z Jaimiem, a postać samą w sobie. Jeden z najgorszych pomysłów i najgorszych wykonań w całej Pieśni Lodu i Ognia. Był tak słaby, że nawet ja nie jestem w stanie wymyślić choćby jednego pozytywu. Kurde, nawet memy miał słabe 😉

Jednak pal licho Eurona, on nie liczył się nigdy. Co innego… Bran. Osobiście liczę jeszcze na to, że odegra znaczącą rolę na samiutkim końcu historii. Nie cierpię chłopaka od początku, jednak wypadałoby chyba, żeby zrobił COKOLWIEK! Na chwile obecną sytuacja wygląda tak, że najmłodszy z żyjących Starków, nie dość, że nie pomógł, to jeszcze zaszkodził 😀 Jedyną dotychczas rolą Brana było… zostanie przynętą na Nocnego Króla. Na dobrą więc sprawę, skoro celem NK było zabicie Brana i po to tylko ruszył zza Muru, to wystarczyło zabić Brana kilka sezonów wcześniej i nie byłoby żadnego kłopotu 🙂 Autentycznie wystarczyło jedynie zabić gówniarza! Wierzę jednak, że Brana jeszcze zobaczymy i to w poważnej roli, inaczej po cholerę były mu te wszystkie nadprzyrodzone zdolności? Żeby siedzieć pod drzewem na wózku i czekać, czy mu ktoś pomoże? Olanie (mówiąc kolokwialnie) tej postaci i zakończenie jego roli tak ja ma to miejsce na chwilę przed finałowym odcinkiem, byłoby najgorszym co twórcy mogą zrobić i na to autentycznie się wkurzę. Tak mnie teraz naszło… a może na koniec Bran się cofnie w czasie i sam siebie zabije, żeby odkręcić całą tę historię?

7. Takie tam Koło

Wbrew temu co twierdzi wielu, możliwości co do tego jak zakończy się Gra o tron jest multum, choć nie da się ukryć, że wiele wskazuje na to, iż serial nie okaże się wcale fantasy opowiastką, a moralizującą historią polityczną o władzy i jej żądzy. I ja biorę to w ciemno! Na jakie zakończenie stawiam? Osobiście obstawiałbym, że cała historia zatoczy na swój sposób koło. Tak jak lata wcześniej Robert Baratheon ruszył na podbój Królewskiej przystani, by odbić ją z rąk Szalonego tatusia Daenerys, tak tym razem rolę Roberta może przejąć… Sansa. To oczywiście nadal jedynie spekulacje, bo równie dobrze na koniec Bran może zmienić przestrzeń, Danka przetrwać itd., jednak gdybym miał obstawić pieniądze zaryzykowałbym taki wariant: Daenerys postanowi stracić Tyriona. I na chwile przed egzekucją na Królewską przystań najedzie Sansa z wojskami Północy (oraz może tą nieszczęsną Yarą). Dany jako Szalona królowa zginie z rak Królobójcy, którym okaże się Jon (lub Arya). Wielu obstawia, że to właśnie Arya zakończy żywot Matki Smoków, choć ja sam bardziej wierzę w taki bieg wypadków, że Zrodzoną z Burzy zabije Jon, natomiast Arya zajmie się smokiem Drogonem (być może ginąc w tejże walce). Co jeszcze biorę pod uwagę? Ogólnie rzecz ujmując, jestem bardzo przekonany do wersji z najazdem Północy (dzięki listom Varysa), jednocześnie sam koniec-końców, w znaczeniu ostatniej sceny/scen sądzę, że będzie w jakimś przynajmniej stopniu zakończeniem otwartym. Być może po śmierci Matki Smoków Bran wyczaruje jakąś magiczna sztuczkę? Lub – i takie zakończenie autentycznie bym pokochał – po pozbyciu się Danki, wszyscy zaczynają się już uśmiechać, a tu nagle ALARM bo okazuje się, że statki z Essos lub innego kontynentu uderzają na Westeros i przerażonymi spojrzeniami ocalałych bohaterów kończy się cały serial 🙂 PS Jeśli jednak ktoś rzeczywiście finalnie miałby zasiąść na tronie, największe szanse daję Sansie oraz Tyrionowi 😉 . Zresztą jakie to ma znaczenie skoro i tak “wszyscy” będą niezadowoleni 🙂 .

Na zakończenie przepraszam, za prawdopodobnie, porywczy momentami ton. Piszę „prawdopodobnie” ponieważ cały tekst pisałem „za jednym zamachem” nie odchodząc od biurka. Nikogo nie miałem zamiaru urazić i szanuję dobrze uargumentowane odmienne zdanie, jednak jako fan nie mogłem odpuścić zareagowania chociażby dla siebie samego na ten Ocean jadu sączący się co poniedziałek z Internetu! I ja rozumiem, że nie wszyscy muszą być zachwyceni, jednak proponowałbym zamiast liczenia żołnierzy w Złotej Kompanii cieszyć się niesamowitym widowiskiem i świetnie opowiedzianą historią, nawet jeśli nie pokrywa się ona z ulubionymi teoriami. A’ propos komentarzy w Internecie to dzisiaj natknąłem się na jeden, który pokazał prawdę zachowując balans, czyli nie hejtując jak znaczna część, ani nie broniąc jak ja. Ktoś napisał:”Ok, nie wszystko jest super, są niedociągnięcia, ale jeszcze przez wiele lat nie dostaniemy w telewizji czegoś równie dobrego”. I ja się pod tymi słowami podpisuję.

PS A największym zgrzytem (lub może Wybawieniem?) dla całej tej historii znanej jako “Gra o tron” jest fakt, że książki George’a R.R. Martina, nawiasem mówiąc mega BUCA(!) są naprawdę WYBITNE(!) i choć w mojej ocenie serial był i nadal jest ŚWIETNY, to aż mnie skręca na myśl, że za kilka lat i tak kupię te dwa tomy, żeby zobaczyć jak “było naprawdę”. Dlaczego tak późno? Bo bucowi się nie chciało przez tyle lat trwania serialu dopisać choćby jednego, cholernego tomu powieści. Amen.

Game of Thrones | Season 8 Episode 6 | Preview (HBO)


  • Fot.: HBO
  • Teorie na temat finałowego sezonu “Gry o tron” znajdziecie TUTAJ 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *