-
Ten o “Siedmiu minutach po północy” Patricka Nessa i Siobhan Dowd [recenzja]
Potwór to według definicji istota „stworzona już po właściwym dziele stworzenia”. Określenie to przypisuje się grupie fikcyjnych stworzeń występujących w mitologii, legendach, wierzeniach ludowych oraz literaturze grozy. Stworzenia takie zwykle cechują się przerażającym wyglądem, a także prymitywnym, agresywnym zachowaniem, często utożsamianym z wcieleniem zła. Nic dziwnego, potwory nie kojarzą się zazwyczaj z niczym przyjemnym. Taka, dla przykładu, Buka z Doliny Muminków, albo akwaryczna bestia z Loch Ness. Któż chciałby je spotkać? Prawdopodobnie jedyny pozytywny to ten, z Ulicy Sezamkowej. Nie zawsze jednak potwór to włochaty, wcinający ciastka pluszak czy wyłaniająca się z jeziora przerośnięta jaszczurka; niekiedy potwory żyją w nas samych. I to właśnie one są najgorsze; zżerają nas godzina po…
-
Ten o “Lovesick” [recenzja]
Miłość ci wszystko wybaczy… śpiewała przed laty Hanka Ordonówna. Nie mogła mieć jednak wówczas pojęcia, że kilka dekad później powstanie Lovesic日本藤素 k, serial, którego główny bohater jest tak nieznośnie irytujący, że tego nie wybaczy chyba nawet miłość. Naszym redaktorom ów jegomość kojarzy się zarówno z jednym z reprezentantów Polski w skokach narciarskich, jak i członkiem hitlerowskich partyjnych oddziałów szturmowych. Ciekawe połączenie, prawda? Jeszcze ciekawszym wydaje się jednak być fakt, iż tak Sylwia, jak i Przemek, oceniają brytyjską produkcję komediową niezwykle pozytywnie. Co sprawiło, że przy tak, zdawałoby się, ogromnym mankamencie oboje już teraz wyczekują kolejnego sezonu serialu? Wszystkiego dowiecie się z poniższego Wielogłosu. Na zaostrzenie apetytów zdradzimy jedno: Drogi Czytelniku…
-
Ten o “Doktorze, lecz się sam” Anthony’ego Burgessa [recenzja]
Anthony Burgess, zanim zmarł na raka płuc oczywiście, był całkiem spoko gościem. Współcześni krytycy używają w odniesieniu do niego takich zwrotów jak: „autor wybitny”, „pisarz nietuzinkowy”. Zresztą wszyscy dobrze wiemy, jakim był geniuszem. Któż z nas nie zaczytywał się w ponad dwudziestu powieściach i o wiele większej liczbie innych tekstów uznanego Brytyjczyka? Któż z nas nie przesypiał nocy, by dokończyć kolejne dzieło faceta, który sam o sobie mówił: „kompozytor pisujący książki”? No właśnie, problem polega na tym, że prawie nikt. A już na pewno niewielu, zwłaszcza w naszym kraju. Choć krytyka nie szczędzi pochwał, a czytelnicy na całym świecie zachwycają się prozą Anthony’ego Burgessa, nad Wisłą próżno szukać miłośników jego…